Co najmniej dziesięć osób zostało rannych w trwających trzeci dzień starciach pomiędzy grupami nielegalnych imigrantów ze szturmowymi oddziałami policji w Calais we Francji. Rząd zapowiada wysłanie dodatkowych jednostek policji i żandarmerii w okolice wjazdu do tunelu pod Kanałem La Manche
Pierwsze szturmowe oddziały policji wysłano w rejon Calais po wybuchu starć pomiędzy wrogo do siebie nastawionymi grupami etnicznymi afrykańskich imigrantów. Kilkuset z nich - głównie z Etiopii i Erytrei - usiłuje już trzeci dzień przedostać się do portu w Calais. Chcą dotrzeć do Wielkiej Brytanii m.in. w ciężarówkach wjeżdżających na promy. Mają nadzieję, że na Wyspach łatwiej znajdą pracę. 16-letnia imigrantka z Etiopii została śmiertelnie potrącona przez samochód, kiedy próbowała ukryć się w jednej z takich ciężarówek.
Dodatkowe jednostki policji i żandarmerii, które mają jeszcze dziś pojawić się na miejscu, mają chronić zarówno port jak i strzec porządku w całym Calais. Szef MSW Bernard Cazeneuve zapowiada otoczenie portu barierkami. Nie wyklucza również postawienia ogrodzenia z drutem kolczastym, lub wybudowania muru. Chodzi o utrudnienie działania gangom, które przemycają uchodźców na prom.
Zdesperowani działacze pomagający imigrantom zapewnili, że posiłki składały się z mięsa, warzyw, ryżu i owoców. Faktycznie jednak, nie zostały przyprawione ostrymi dodatkami, do których niektórzy Afrykańczycy są przyzwyczajeni. Miało nie starczyć na to pieniędzy.
Działacze oburzali się, że prawie 20 procent samych Francuzów mieszkających w regionie żyje poniżej progu ubóstwa i czasami nie stać ich na posiłki jakie serwowane są imigrantom. Nadsekwańskie media alarmują natomiast, że prowokatorzy próbują podporządkować sobie ponad półtora tysiąca koczujących w okolicznych obozach nielegalnych imigrantów i stworzyć tam mafijną hierarchię.