Większość Amerykanów uważa, że administracja Donalda Trumpa zataja bardzo dużo informacji, dotyczących m.in. oskarżonego o handel seksualny Jeffreya Epsteina - wynika z sondażu opublikowanego przez Reuters i Ipsos. "Wyjaśnienie tej sprawy stało się jednym z punktów programowych dla nowej administracji Donalda Trumpa. Zaczęło się obiecująco. Na początku obecnej kadencji, nowo mianowana prokurator generalna, Pam Bondi, ogłosiła w mediach, że wszystkie dokumenty ze sprawy Epsteina, Donald Trump posiada na swoim biurku" - mówił w rozmowie z Piotrem Salakiem na antenie Radia RMF24 Andrzej Kohut, amerykanista.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gość rozmowy Piotra Salaka przypomniał, że sprawa Jeffreya Epsteina ciągnie się już od około dwudziestu lat. Jeffrey Epstein został oskarżony o ułatwianie prostytucji i skazany w 2008 roku. Później, w 2019 roku, został ponownie aresztowany. Tym razem oskarżenia były jeszcze poważniejsze, ponieważ dotyczyły m.in. handlu ludźmi, pedofilii i wykorzystywania nieletnich - mówił.
Nie doczekaliśmy się finału tej sprawy. Jeffrey Epstein, jak wynikało z przeprowadzonego wówczas śledztwa, popełnił samobójstwo w celi - dodał.
Kohut podkreślił jednak, że śmierć Epsteina wywołała bardzo duże kontrowersje wśród opinii publicznej. Wielu Amerykanów nie dowierzało w to samobójstwo, ponieważ Jeffrey Epstein przyjaźnił się z wieloma wpływowymi ludźmi tego świata, m.in. z amerykańskimi politykami - podkreślił Andrzej Kohut.
Sprawa Epsteina stała się symbolem elit, które ukrywają prawdę i lepiej traktują tych, którzy są na szczycie - ocenił.
Ekspert przypomniał, że w całą sprawę zaangażowała się nowa administracja Donalda Trumpa. Zaczęło się obiecująco. Na początku kadencji prokurator generalna, Pam Bondi, ogłosiła w mediach, że wszystkie dokumenty ze sprawy Epsteina Donald Trump posiada na swoim biurku, włącznie z listą klientów - powiedział.
Kohut twierdzi, że wspomniana lista miałaby zawierać nazwiska wpływowych biznesmenów, którzy w przeszłości korzystali z usług Epsteina.
Kohut dodał, że cała sprawa wywołała bardzo dużą falę negatywnych opinii ze strony ludzi. Bondi ujawniła część dokumentów, ale szybko się okazało, że wśród tych dokumentów, które upubliczniła, nie ma tak naprawdę niczego nowego, a tych kluczowych kwestii, takich jak m.in. nazwiska klientów, nie poznajemy - mówił Kohut.
Amerykańska publiczność, a zwłaszcza wyborcy Donalda Trumpa, zawrzeli oburzeniem, ponieważ żyli w przekonaniu, że ostateczny dowód na zepsucie amerykańskich elit, czyli wspomniana już, niesławna lista klientów, zostanie ujawniona - wytłumaczył.
Ekspert przypomniał, że bardzo dużo kontrowersji w całej sprawie budzą relacje, jakie łączyły Donalda Trumpa z Jeffreyem Epsteinem.
Obaj panowie dobrze się znali w latach 90. i na początku XXI wieku. Wielokrotnie przywoływano cytat z wywiadu z Donaldem Trumpem z 2002 roku, gdzie amerykański prezydent opowiada o kilkunastu latach swojej znajomości z Epsteinem i mówi, jaki jest to fantastyczny człowiek - mówił Andrzej Kohut.
To wszystko nasila spekulacje, czy aby na pewno transparentność po stronie Trumpa jest pełna i czy nie mamy tutaj próby ukrycia czegoś jeszcze - podsumował.