W Genewie odbyło się pierwsze spotkanie prezydentów Stanów Zjednoczonych oraz Rosji: Joe Bidena i Władimira Putina. Przywódca Rosji określił rozmowę mianem "konstruktywna". "Biden bardzo różni się od Trumpa. To doświadczony polityk. Posługiwaliśmy się tym samym językiem" – powiedział na konferencji prasowej po szczycie. "Na nas spoczywa odpowiedzialność za relacje między naszymi krajami" – mówił z kolei Joe Biden. Przekazał, że mówił Putinowi podczas spotkania, że jego agenda nie jest "przeciwko Rosji". Mimo że obaj prezydenci przekonywali o konstruktywnej rozmowie, żaden z nich nie zaproponował drugiemu wizyty w swoim kraju.

REKLAMA

W Genewie odbył się szczyt z udziałem prezydentów USA i Rosji, Joe Bidena i Władimira Putina. Spotkanie to zapowiadano jako bardzo trudne z powodu stanu dwustronnych relacji po czterech miesiącach ostrej retoryki.

Poprzednie rozmowy przywódców USA i Rosji odbyły się prawie trzy lata temu, z udziałem ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa oraz Putina. Biden i Putin znają się osobiście z czasów, gdy obecny gospodarz Białego Domu był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych.

Putin po spotkaniu: Rozmowy były konstruktywne

Władimir Putin mówił, że rozmowy z prezydentem USA były konstruktywne. Jak opisywał, nie odczuwano podczas rozmów "żadnej wrogości". Rosja i USA są nastawione na rozwiązywanie problemów - relacjonował.

Podczas spotkania ustalono, że ambasadorowie USA i Rosji: John Sullivan i Anatolij Antonow wrócą do swoich placówek (odpowiednio - w Moskwie i Waszyngtonie).


Putin zdradził też, że prezydent Biden podjął odpowiedzialną decyzję o przedłużeniu układu Nowy START na dalsze pięć lat, teraz pytanie jest, co dalej - oświadczył prezydent Rosji. Zapowiedział, że rozpoczną się teraz w tej sprawie dwustronne konsultacje.

Putin mówił, że Rosja przekazuje USA informacje w odpowiedzi na zapytania Waszyngtonu na temat cyberataków, a sama nie otrzymuje odpowiedzi. Oświadczył, że według źródeł amerykańskich największa liczba cyberataków na świecie pochodzi z USA. Trzeba odrzucić wszelkie insynuacje, a na poziomie ekspertów "usiąść i pracować" - dodał Putin. Jak relacjonował, "w zasadzie porozumieliśmy się w tej sprawie; Rosja jest do tego gotowa".

Putin był pytany przez dziennikarzy o Aleksieja Nawalnego. Stwierdził, że opozycjonista świadomie łamał prawo. Ten pan wyjechał za granicę na leczenie, ignorował wezwania i wiedząc, że jest poszukiwany powrócił do kraju - oznajmił, nie wymieniając Nawalnego z nazwiska.

Pytany o działalność Fundacji Walki z Korupcją (FBK), założonej przez opozycjonistę, oświadczył, że chodzi o organizację, która publicznie wzywała do zamieszek, dawała instrukcje, jak sporządzać "koktajle Mołotowa" i angażowała nieletnich do swych działań. Oznajmił, że w USA dochodzi ostatnio do "pogromów". Nie chcemy, by to odbywało się na naszym terytorium i zrobimy wszystko, by do tego nie dopuścić - zapowiedział.

Putin ujawnił, że podczas spotkania z Bidenem poruszony został także temat Ukrainy i wstąpienia tego kraju do NATO, jednak - jak dodał - "nie ma o czym dyskutować".

Dowiedzieliśmy się także, że prezydent Rosji nie wybiera się do USA. Prezydent Biden nie zapraszał mnie w gości i ja też nie złożyłem takiej propozycji - powiedział Putin.

Biden o spotkaniu z Putinem

CNN podał, że Joe Biden wraz ze swoimi doradcami uważnie oglądał na żywo konferencję prasową Putina. Mieli możliwość przygotować ewentualną reakcję, gdyby wymagała tego któraś z wypowiedzi rosyjskiego przywódcy.

Biden mówił potem na konferencji prasowej, że relacje obu krajów - USA i Rosji - muszą być "stabilne i przewidywalne". Przekazał, że mówił Putinowi podczas spotkania, że jego agenda nie jest "przeciwko Rosji".

Prezydent USA oświadczył, że strona amerykańska będzie podnosić kwestie człowieka i opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Powiedziałem to Putinowi - dodał.

Powiedział, że przekazał Putinowi listę 16 "krytycznych infrastruktur", które muszą być wolne "od wszelkich ataków".

Biden poinformował dziennikarzy, że powiedział także Putinowi, iż Stany Zjednoczone udzielają "niepodważalnego" poparcia dla suwerenności Ukrainy.

Nawiązując do sytuacji Aleksieja Nawalnego Joe Biden oświadczył, że konsekwencje śmierci uwięzionego rosyjskiego dysydenta byłyby "katastrofalne". Przyznał, że poruszył ten temat podczas szczytu z Putinem i dodał, że USA będą ją dalej podnosić.

Zapewnił także, że powrócił "dobry ton" w rozmowach. Jako ważne uznał sam fakt, że doszło do jego pierwszego spotkania z prezydentem Rosji.

Na koniec konferencji prasowej prezydent USA oświadczył, że następna zimna wojna nie byłaby w niczym interesie. Stwierdził zarazem, że "Putin wie", że Stany Zjednoczone zareagują na cyberataki i na ingerencje w wybory w USA.

Oświadczył, że pojawiła się perspektywa "znacznej poprawy relacji" między Stanami Zjednoczonymi a Rosją i podkreślił, że w trakcie spotkania nie padły żadne groźby.

Najgorsze relacje od zakończenia zimnej wojny

Choć większość amerykańskich stacji telewizyjnych w relacjach ze szwajcarskiego miasta nazywała szczyt "historycznym", to stan wzajemnych relacji określała wręcz jako najgorszy od zakończenia zimnej wojny.

Biden przekonywał też w tych dniach, że w interesie obu stron i całego świata jest określenie możliwości współpracy i próby jej realizacji.

Władimir Putin widzi w Bidenie człowieka, który całe życie spędził w polityce. Nie spodziewam się ze strony urzędującego prezydenta USA żadnych impulsywnych działań - wyznał przed spotkaniem.

Pełna zgoda między obu prezydentami już jest w jednej kwestii; obaj uważają, że stosunki między Rosją a Stanami Zjednoczonymi są na historycznie niskim poziomie.

Genewa jak twierdza

Genewa na czas szczytu USA - Rosja zamieniła się w strefę nadzwyczajnego bezpieczeństwa. W wielu kluczowych punktach, zwłaszcza w rejonie miejsca spotkania, czyli wilii La Grange ustawiono kilometry drutu kolczastego, metalowe bariery, blokad.

Nadzwyczajnym kordonem bezpieczeństwa został otoczony park, na terenie którego znajduje się XVIII-wieczna posiadłość, gdzie rozmawiali prezydenci.

Nad bezpieczeństwem czuwało 2 tysiące szwajcarskich policjantów i prawie tysiąc żołnierzy. Wprowadzono zakaz wszelkich demonstracji w środę, a lokalne władze zachęciły pracowników firm, by tego dnia pracowali zdalnie.