Badania północnych, arktycznych obszarów Marsa to cel misji sondy Phoenix Mars Lander, która po północy ma wylądować na powierzchni „czerwonej planety”. Naukowcy liczą, że misja pomoże zbadać lód zalegający pod powierzchnią i wykazać, czy na Marsie mogło istnieć życie.

REKLAMA

Lądowanie sondy, to ten etap podróży, który spędza sen z powiek kierownictwu misji. Phoenix ma tylko jedną szansę lądowania; nie okrąża Marsa, niczego nie uda się powtórzyć.

Ostatnie korekty lotu zaplanowano na mniej więcej osiem godzin przed lądowaniem. Potem sonda będzie musiała poradzić sobie sama. Tym razem po wejściu w atmosferę Marsa, otworzy się spadochron. Po zmniejszeniu prędkości sonda odrzuci osłonę termiczną i wyląduje przy pomocy silników manewrowych.

Wiele zależy potem od udanego manewru rozłożenia baterii słonecznych. Bez nich w temperaturze kilkudziesięciu stopni Celsjusza poniżej zera Phoenix przetrwa tylko 31 godzin. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pierwsze zdjęcia powinny pokazać teren, na którym sonda wylądowała i stan baterii słonecznych.