Stolica Rosji zmaga się z katastrofalnymi śnieżycami, które doprowadziły do częściowego paraliżu liczącej 12 mln mieszkańców metropolii. Doszło do poważnych zakłóceń w komunikacji miejskiej, odwołano setki lotów, utrudnione jest też poruszanie się po ulicach pieszych.

REKLAMA

/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ MAXIM SHIPENKOV / PAP/EPA
/ Sergei Ilnitsky / PAP/EPA
/ Sergei Ilnitsky / PAP/EPA

Śnieżyce rozpoczęły się w czwartek po południu i - według prognoz - mają potrwać do niedzieli. Opadom towarzyszy silny wiatr i niska temperatura wynosząca minus 15 st. C.

Jak podały służby meteorologiczne warstwa śniegu w mieście w piątek sięgnęła 60 cm i była wyższa od rekordu z roku 1973.

Służby ostrzegły mieszkańców, aby nie zbliżali się do drzew, które łamią się pod naporem wichury.

Chaos na drogach i na lotniskach

Na ulicach zasypanych śniegiem tworzą się olbrzymie korki, a na moskiewskich lotniskach odwołano lub opóźniono setki lotów.

"To będzie prawdziwy śnieżny Armageddon, śnieżna Apokalipsa. To jest alert wojenny" - ostrzegał przed atakiem śnieżycy Ewgienij Tiszkowiec ze służby meteorologicznej Fobos, cytowany przez agencję RIA Nowosti.

Przy odśnieżaniu rosyjskiej stolicy pracuje 60 tys. ludzi. Służby komunalne oszacowały, że usuwanie śniegu może potrwać pięć dni.

Władze stolicy proszą mieszkańców, by wstrzymali się od jazdy po mieście samochodem i w ten sposób ułatwili służbom komunalnym oczyszczanie tras.

Wzdłuż całej obwodnicy Moskwy uruchomionych zostało 40 punktów, gdzie kierowcy aut, które ugrzęzły w śniegu mogli ogrzać się i zjeść ciepły posiłek.

Od poniedziałku stolicę Rosji czeka kolejny atak zimy: przyjdą silne mrozy, sięgające minus 25-30 st. Celsjusza.