Rosyjscy ​śledczy w Moskwie rozpoczęli śledztwo w sprawie wypadku, w którym zginął sześcioletni chłopiec. Choć doszło do niego dwa miesiące temu, to dopiero teraz wyszła na jaw informacja, że dziecko w chwili zdarzenia było kompletnie pijane.

REKLAMA

Do wypadku doszło 23 kwietnia. Mały Alosza Szimko przechodził przez jezdnię, próbując dostać się do domu. Wtedy uderzył w niego samochód. 6-latek wpadł pod pojazd i został pociągnięty jeszcze przez kilka metrów. Dziecko zmarło na miejscu.

Kobieta, która kierowała samochodem twierdziła przed sądem, że dziecko wybiegło na ulicę i usiadło, przez co nie była w stanie go zauważyć. Ojciec dziecka twierdził, że kobieta kłamie - tłumaczył, że według świadków jechała bardzo szybko, a na dodatek rozmawiała przez telefon.

Kilka dni temu Roman Szimko, ojciec małego Aloszy, został ponownie wezwany. Z badań przeprowadzonych po śmierci chłopca wynikało, że miał we krwi 2,7 promila alkoholu.

Ja nawet nie wiem, jak to skomentować. Jestem w szoku. Czego mam się teraz spodziewać? Że zostanę pozbawiony praw rodzicielskich, a nawet będę zmuszony przeprosić? - pytał ojciec dziecka w rozmowie z mediami.

Roman Szimko zauważa także, że mąż kobiety, która potrąciła jego syna, należy do lokalnej grupy przestępczej. "Komsomolskaja Prawda" zwraca z kolei uwagę na to, że kobieta pracuje jako ekspedientka w salonie sieci telefonicznej, a w sprawie reprezentuje ją drogi "dobrze znany prawnik, który brał udział w wielu głośnych rozprawach".

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ogłosiło, że ponownie przeprowadzi badania. Ojciec dziecka zgodził się na ekshumowanie ciała syna, by wykorzystać próbki do kolejnych analiz. Lokalni śledczy mają też sprawdzić, czy w tej sprawie nie zostały zniszczone materiały dowodowe.

Śledczy w Rosji na nowo będą teraz ustalali przyczynę tego wypadku.