Jeden z najbardziej znanych francuskich gangsterów Redoine Faid w brawurowy sposób uciekł z francuskiego więzienia w Sequedin. Bandyta wysadził bramę zakładu karnego i wziął zakładników w postaci piątki jego pracowników.

REKLAMA

Według prefektury w Lille na północy Francji, uzbrojony gangster - powiązany z arabskimi organizacjami mafijnymi - uwolnił najpierw czterech zakładników pozostawiając ich w okolicy więzienia. Tam czekał na niego wspólnik z samochodem, którym uciekli wraz z piątym zakładnikiem. Po pewnym czasie ten ostatni został również uwolniony, a uciekinier i jego wspólnik porzucili i podpalili pierwszy samochód. Następnie wsiedli do innego auta i odjechali w nieznanym kierunku.

Według funkcjonariuszy ucieczka bandyty była świetnie zorganizowana. Możliwe, że zamierza on uciec do Belgii. Funkcjonariusze poszukują go m.in. z użyciem helikopterów. Blokują też drogi i autostrady na północy Francji.

Redoine Faid to jeden z najbardziej znanych francuskich gangsterów. Mężczyzna pochodzi z rodziny algierskich imigrantów. Podejrzany jest o kilkadziesiąt napadów na banki, bankowe furgonetki i sklepy jubilerskie. Dwa lata temu napisał autobiograficzna książkę, w której zapewniał, że chce zacząć uczciwe życie. Zrobił z nim wtedy wywiad paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz. To wręcz cud, że ciągle jestem żywy! Zmarnowałem połowę mego życia! - mówił mu wtedy gangster. Niedługo po tej rozmowie Faid został jednak aresztowany w związku z nowym napadem. Teraz znowu poszukiwany jest w całej Francji.

Przeczytaj archiwalny wywiad naszego korespondenta z Redoinem Faidem

Francuska policja lekceważyła gangi z "kolorowych" gett - teraz jest za późno! - alarmuje były gangster z imigranckich przedmieść Paryża Redoine Faid. W głośnej książce pt. "Sprawca napadów rabunkowych" wspomina, że funkcjonariusze nie mogli uwierzyć, że zaledwie kilkunastoletni Arab w dresie może napadać na banki. Rozmawiał z nim paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz.

Faid stał się bandytą w wieku 14 lat. Najpierw włamania do sklepów, później napady na banki, w końcu ataki na bankowe furgonetki. Policjanci widzieli, jak gram codziennie w piłkę z kolegami. Mówili sobie: to najwyżej niegroźny nastoletni chuligan. Byli przekonani, że młodzi Arabowie i Murzyni są zbyt głupi, by zaplanować gangsterski atak. A ja już wtedy to robiłem! Teraz MSW jest całkowicie zagubione. Wysłało na imigranckie przedmieścia służby wywiadowcze - ale za późno. Miejscowe gangi są już lepiej uzbrojone, niż policja. Używają telefonów satelitarnych, by ubijać interesy z południowoamerykańskimi kartelami narkotykowymi i obracają grubymi milionami - tłumaczy były gangster.

Faid ostrzega, że już niedługo "kolorowe" getta we Francji staną się groźniejsze od meksykańskich slumsów - przeciwko gangom handlującym narkotykami trzeba będzie wysłać czołgi. Kiedy pierwszy raz napadłem na bank miałem tylko pistolet. Teraz nowe pokolenie gangsterów ma nie tylko karabiny maszynowe, ale również kamizelki kuloodporne, granaty, ładunki wybuchowe i przenośne wyrzutnie rakiet. Ci młodzi ludzie po prostu lubią przemoc - traktują policje jak konkurencyjna bandę, która przeszkadza im w robieniu interesów - podkreśla.

Gangi z "kolorowych" gett wygrały we Francji wojnę z rodzimymi organizacjami mafijnymi - obwieszcza Faid. W jaki sposób getta przejęły kontrole nad handlem narkotykami? Zaczęły przemycać narkotyki szybciej - i sprzedawać je dużo taniej. Francuska mafia odbierała narkotyki przerzucane z Maroka i Ameryki Południowej w Hiszpanii. Następnie starannie ukrywała je wśród innych towarów w ciężarówkach należących do fikcyjnych firm. To wszystko zabierało dużo czasu. Bandyci z imigranckich przemieść wymyślili metodę "go fast" - czyli "jedz szybko". Wypełniali narkotykami kilka superszybkich samochodów, pędzili z Hiszpanii do regionu paryskiego z prędkością 250 km/godz. i - niezależnie od tego, co się działo - nie zatrzymywali się - wyjaśnia były gangster, który zapomina dodać, że często kończyło się to tragicznie.

Redoine Faid twierdzi, że nauczył się "gangsterskiego fachu" chodząc do kina. Hollywoodzkie hity są najlepszymi podręcznikami dla początkujących bandytów - zapewnia były przestępca, który napadając na banki i bankowe furgonetki wielokrotnie inspirował się scenariuszami filmów kryminalnych znanego amerykańskiego reżysera i producenta Michaela Manna. Po wyjściu z wiezienia zaprzyjaźnił się z Robertem de Niro, a Mann chce go zatrudnić w roli doradcy.

Ten były bandyta podejrzany jest w sumie o dokonanie aż ponad 30 napadów z bronią w reku, w czasie których zakładał np. hokejowe maski - jak de Niro w znanym filmie "Gorączka". W przeciwieństwie jednak do bohatera gorączki nikogo nie zabił ani nie zranił. Taką miałem zasadę. Wystarczy, by np. konwojenci byli przekonani, że możesz ich zabić - nie musisz wtedy używać broni. Wołałem przerwać precyzyjnie zaplanowany napad i uciec, niż przelać krew - zapewnia. Potwierdza to francuska policja. Nadsekwańskie media podkreślają, że stanowił on pod tym względem wyjątek.

Udowodniono mu dokonanie tylko czterech napadów. Został skazany na 37 lat wiezienia. Zwolniono go warunkowo po dziesięciu. Zmarnowałem połowę mojego życia, ale to w ogóle cud, że ciągle jeszcze żyje. Film "Człowiek z blizną", który widziałem kilkadziesiąt razy, trwa dwie godziny - życie jest dużo dłuższe. Myślałem, że istnieją wśród gangsterów jakieś reguły, kodeks honoru itd. Ciężko się jednak myliłem - one istnieją tylko na ekranie. To świat bezlitosnych drapieżników. Jak tylko pojawia się problem, wspólnicy natychmiast są gotowi cie sypnąć czy zabić i poćwiartować - przyznaje były przestępca.