Ponad siedem i pół tysiąca butelek alkoholu skażonego metanolem znalazła czeska inspekcja rolnictwa i żywności. Butelki znajdowały się w niezarejestrowanym składzie firmy ze Żlina zajmującej się dystrybucją trunków.

REKLAMA

Butelki z trefnym alkoholem były opatrzone oryginalnymi etykietami i korkami rumu "Tuzemak". Jak się jednak okazało, trunek był śmiertelnie groźny - stężenie metanolu sięgało nawet 50 procent. Rzecznik inspekcji, która przejęła niebezpieczne znalezisko poinformował, że skażony alkohol mógł zabić tysiące ludzi. Część butelek była już zapakowana i przygotowana do transportu do sklepów.

Skład zatrutego alkoholu udało się odnaleźć dzięki anonimowemu telefonowi. Sprawą zajmuje się już czeska policja i Urząd Celny. Do tej pory u naszych południowych sąsiadów z powodu zatrucia metanolem zmarło już 28 osób.

35-latek dolewał do butelek metanolu

Handel skażonym alkoholem w Czechach to prawdziwa plaga. Przed tygodniem czescy policjanci wraz z celnikami zatrzymali kolejną osobę, która zajmowała się dodawaniem metanolu do butelek z wódką i likierami. To 35-latek, który rozprowadzał skażony alkohol w okolicach Liberca, w Pradze i w środkowych Czechach. Znaleziono u niego ponad trzy tysiące litrów różnego rodzaju trunków. W połowie butelek znajdował się alkohol zawierający śmiertelną dawkę metanolu. Policja informuje, że część trunków była bardzo silnie skażona alkoholem metylowym - jego stężenie dochodziło w niektórych butelkach do 23 procent.