Dalajlama, duchowy przywódca Tybetańczyków, oficjalnie potwierdził, że po jego śmierci nastąpi reinkarnacja, a jego następca zostanie wybrany przez powołaną przez niego instytucję. Decyzja ta wywołuje nową falę napięć na linii Tybet-Chiny, które od lat roszczą sobie prawo do wskazania kolejnego Dalajlamy.
W przeddzień swoich 90. urodzin Dalajlama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, rozwiał wszelkie spekulacje dotyczące przyszłości duchowego przywództwa w Tybecie. W trakcie uroczystości w Dharamshali w północnych Indiach, gdzie od lat mieszka na wygnaniu, ogłosił, że po jego śmierci nastąpi reinkarnacja, a proces wyboru następcy będzie przeprowadzony zgodnie z tybetańską tradycją przez powołaną przez niego instytucję - Gaden Phodrang Trust.
Potwierdzam, że instytucja Dalajlamy będzie trwała - powiedział Dalajlama w specjalnej wiadomości wideo, która wywołała entuzjastyczne reakcje wśród zgromadzonych mnichów i wiernych. W uroczystościach uczestniczyli także dziennikarze z całego świata oraz znani sympatycy, w tym hollywoodzki aktor Richard Gere.
Dalajlama jednoznacznie podkreślił, że tylko Gaden Phodrang Trust, we współpracy z przywódcami tybetańskich tradycji buddyjskich, ma prawo do wskazania jego następcy. Nikt inny nie ma prawa ingerować w ten proces - zaznaczył. Tym samym odrzucił roszczenia Chin, które od lat utrzymują, że to one powinny zatwierdzić reinkarnację Dalajlamy, powołując się na wielowiekowe rytuały i tradycje sięgające czasów dynastii Qing. Pekin z kolei podtrzymuje swoje stanowisko, według którego wybór nowego Dalajlamy musi odbyć się na terenie Chin, a sam proces powinien być zatwierdzony przez centralne władze. Chińskie władze od lat postrzegają Dalajlamę jako separatystę, a jego wybór na wygnaniu uznają za nielegalny.
Zgodnie z tybetańską tradycją, dusza zmarłego duchowego przywódcy odradza się w ciele dziecka. Obecny, 14. Dalajlama, urodził się jako Lhamo Dhondup w 1935 roku w rodzinie rolniczej w prowincji Qinghai. Został rozpoznany jako reinkarnacja poprzedniego Dalajlamy w wieku zaledwie dwóch lat, na podstawie wizji i znaków, które objawiły się starszym mnichom.
Dalajlama od dekad jest jednym z najbardziej wpływowych przywódców duchowych na świecie, a jego przesłanie wykracza daleko poza granice buddyzmu. W 1989 roku został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla za działalność na rzecz pokoju i praw człowieka.
Samdhong Rinpocze, wysoki rangą przedstawiciel Gaden Phodrang Trust, zapewnił, że Dalajlama cieszy się dobrym zdrowiem i nie pozostawił jeszcze pisemnych instrukcji dotyczących sukcesji. Dodał, że przyszły Dalajlama może być dowolnej płci i narodowości, nie musi być Tybetańczykiem.
Penpa Tsering, lider Centralnej Administracji Tybetańskiej na uchodźstwie, podkreślił dodatkowo, że Dalajlama byłby gotów odwiedzić Tybet, jeśli pozwoli na to jego stan zdrowia i nie napotka sprzeciwu ze strony Chin. To zależy całkowicie od chińskiego rządu - powiedział Tsering. Dodał, że Pekin stawia warunek, by Dalajlama pozostał w Chinach po ewentualnej wizycie, na co duchowy przywódca nie zamierza się zgodzić. Jeśli mam wrócić do Tybetu i Chin, to tylko na krótką wizytę, bo tam nie ma wolności - miał powiedzieć Dalajlama.
Wybór następcy Dalajlamy to nie tylko kwestia religijna, ale także polityczna. Stany Zjednoczone wielokrotnie deklarowały wsparcie dla praw człowieka w Tybecie i sprzeciw wobec chińskich prób ingerencji w wybór duchowego przywódcy. Amerykańscy politycy zapowiedzieli, że nie uznają Dalajlamy wybranego przez Pekin. Tymczasem Centralna Administracja Tybetańska informuje, że USA złagodziły ograniczenia dotyczące finansowania Tybetańczyków na uchodźstwie, a władze tybetańskie poszukują alternatywnych źródeł wsparcia.
Chińskie władze podkreślają, że wybór Dalajlamy powinien odbywać się zgodnie z tradycją sięgającą 1793 roku, kiedy to wprowadzono rytuał losowania nazwisk kandydatów z tzw. złotej urny, a ostateczna decyzja należy do centralnych władz. Rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning podkreśliła, że Chiny praktykują wolność religijną, ale wybór Dalajlamy pozostaje w gestii państwa.