Przedstawiciele Straży Granicznej Ukrainy weszli do hotelu we Lwowie, gdzie zatrzymał się pozbawiony ukraińskiego obywatelstwa były prezydent Gruzji Micheił Saakaszwili i wręczyli mu protokół administracyjny o nielegalnym przekroczeniu granicy państwa.

REKLAMA

Po długiej dyskusji Saakaszwili przyjął protokół i podpisał go wraz z uwagami, które dopisali do niego jego obrońcy. 18 września dokument ten będzie rozpatrywany przez sąd rejonowy w Mościskach. Do tego czasu były prezydent Gruzji ma zamiar podróżować po Ukrainie i - jak się wyraził - wraz z ludźmi zmieniać panujący w tym kraju system.

Adwokaci Saakaszwilego oświadczyli wcześniej, że zgodnie z prawem taki protokół powinien być sporządzony w ciągu trzech godzin od momentu zdarzenia, a we wtorek mija druga doba od czasu, gdy były gruziński prezydent przedostał się z Polski na terytorium Ukrainy, co oznacza, że Straż Graniczna łamie procedury.

Obrońcy Saakaszwilego oświadczyli też, że ich klient przekroczył granicę "w celu ratowania życia ludzi", gdyż w czasie gdy znajdował się na granicy, nadeszła informacja, że przejście graniczne w Szeginiach zostało zaminowane.

Punkt graniczny został zamknięty w momencie, kiedy przekroczyliśmy granicę z Polską i nie chciano nas wpuścić przez granicę Ukrainy. Znaleźliśmy się faktycznie w pułapce, bo nie mogliśmy wrócić do Polski i nie ewakuowano nas na terytorium Ukrainy - powiedział adwokat Markijan Hałabała.

Sam Saakaszwili oświadczył przedstawicielom Straży Granicznej, że nie może się nawet przed nimi wylegitymować, ponieważ podczas kontroli granicznej pojazdu, którym podróżował na Ukrainę, skradziono mu paszport.

Oficjalnie ogłaszam, że paszport, który mi skradziono, znajduje się obecnie w gabinecie prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Wiem to z bardzo dobrze poinformowanych źródeł. Ten paszport przyniesiono mu do pracy po moim powrocie na Ukrainę - powiedział polityk.

W niedzielę Saakaszwili wraz z grupą ukraińskich deputowanych próbował początkowo wjechać na Ukrainę pociągiem z Przemyśla do Kijowa, jednak jego obsługa ogłosiła, że póki znajduje się w nim osoba, która nie ma prawa wjazdu do tego kraju, skład nie wyruszy z dworca.

Saakaszwili skierował się więc na polsko-ukraińskie przejście drogowe Medyka-Szeginie, gdzie został odprawiony przez polską Straż Graniczną. Po stronie ukraińskiej drogę zagrodził mu kordon oddziałów prewencji, a przedstawiciele ukraińskiej Straży Granicznej oświadczyli, że w związku z alarmem bombowym przejście w Szeginiach zostało zamknięte.

Na wieść o tym zwolennicy Saakaszwilego wdarli się na przejście w Szeginiach, przerwali kordon i w ten sposób "wprowadzili" polityka na Ukrainę. Saakaszwili udał się następnie do Lwowa, gdzie przebywa do dziś.

Saakaszwili po złożeniu prezydentury w Gruzji w 2013 roku, aby uniknąć procesów sądowych za nadużycia władzy, wyjechał z kraju najpierw do USA, a potem na Ukrainę. W maju 2015 roku otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie prezydent Poroszenko mianował go gubernatorem obwodu odeskiego.

Ich relacje pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji zrezygnował z powierzonego mu urzędu, oskarżając prezydenta Ukrainy o popieranie klanów korupcyjnych. Saakaszwili następnie utworzył na Ukrainie własną partię polityczną i nawoływał do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

W lipcu Poroszenko wydał dekret, którym pozbawił Saakaszwilego obywatelstwa ukraińskiego, które było jedynym obywatelstwem, jakie posiadał. Mimo to Gruzin nadal podróżował po Europie z ukraińskim paszportem.

31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tia Culukiani oświadczyła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne oraz że Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których się on zatrzyma.

(az)