Rosyjska telewizja państwowa Kanał 1 zarzuciła Polsce sprofanowanie grobów poległych w 1945 roku żołnierzy Armii Czerwonej w Kostrzynie nad Odrą. Takie oskarżenie pojawiło się wczoraj wieczorem w głównym programie informacyjnym - magazynie "Wremia".

REKLAMA

Kanał 1 wyjaśnił, że chodzi o przeprowadzoną w 1953 roku "barbarzyńską" ekshumację szczątków 110 czerwonoarmistów, co wyszło na jaw przy ponownej ekshumacji na początku października tego roku. Prawie 60 lat temu ciała nie zostały ostrożnie wykopane, lecz wyrwane z ziemi. Zupełnie nie zwracano uwagi na to, że łamano kości i odrywano głowy - twierdzi stacja, nazywając takie postępowanie "monstrualnym brakiem szacunku dla poległych". Kanał 1 podkreślił, że "rosyjscy dyplomaci i wojskowi żądają wyjaśnienia sytuacji wokół miejsc pochówku radzieckich żołnierzy, którzy wyzwalali Polskę od faszystów". Bohaterów miano pochować z honorami wojskowymi. Jednak to, co uczyniono, można raczej określić jako sprofanowanie mogił - podała rosyjska TV. W tym roku na szczątki radzieckich żołnierzy natrafili członkowie polskiej Grupy Poszukiwawczej "Witeź". W pierwszym dniu znaleźliśmy 30 ciał. Łącznie było 110. Z czego kompletnych - osiem. Pozostałe były bez głów i górnych fragmentów szkieletów - przytoczył Kanał 1 wypowiedź jednego z poszukiwaczy Zbigniewa Romanowskiego.

Według telewizji, poszukiwacze zawiadomili o znalezisku ambasadę Federacji Rosyjskiej i przedstawiciela Ministerstwa Obrony FR w Polsce. Strona rosyjska zażądała wyjaśnień od polskiej Rady Ochrony Pamięci (Walk i Męczeństwa) oraz lokalnych władz - twierdzi Kanał 1. W październiku tego roku Muzeum Twierdzy Kostrzyn poinformowało o ekshumowaniu na byłym cmentarzu w Kostrzynie nad Odrą i pochowaniu na cmentarzu wojennym w Gorzowie Wielkopolskim szczątków ponad 100 żołnierzy radzieckich. Przedstawiciel kostrzyńskiego muzeum Krzysztof Socha wyjaśnił wtedy, że podczas ekshumacji, którą przeprowadzono na początku października, odkryto "szkielety pozbawione nie tylko głów, ale również szyi czy mniejszej bądź większej części klatek piersiowych". Jest to efekt przeprowadzonej szybko i niedokładnie ekshumacji z 1953 roku - zaznaczył Socha. Przed wojną w miejscu cmentarza znajdował się stadion sportowy. Pod koniec II wojny światowej teren stał się cmentarzem wojennym, na którym pochowano czerwonoarmistów, którzy w 1945 roku zginęli podczas walk o Kostrzyn.

W 1953 roku cmentarz został zlikwidowany, a 1177 ciał poległych przewieziono z tej nekropolii na cmentarze wojenne w Cybince-Białkowie i Gorzowie Wlkp. Teraz obszar porasta las, a po samym cmentarzu pozostał tylko pomnik oraz relikty bramy wjazdowej. W maju Muzeum Twierdzy Kostrzyn przeprowadziło badania, które wykazały, że ziemia nadal skrywa szczątki żołnierzy, dlatego w październiku przeprowadzono ekshumację. O sprawie ekshumacji szczątków czerwonoarmistów w Kostrzynie w październiku informowała już "Komsomolskaja Prawda". Dziennik zrobił to wkrótce po tym, gdy w internecie opublikowane zostały zdjęcia zmasakrowanych ciał ofiar katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem.

Ekshumacja czerwonoarmistów to świętokradztwo

W czasie, gdy polski rząd domaga się "uczciwego i bezstronnego" zbadania, w jaki sposób do internetu trafiły fotografie szczątków ofiar katastrofy samolotu prezydenta Kaczyńskiego pod Smoleńskiem, przypadkowo wyszła na jaw inna tajemnica. O wiele straszniejsza - zauważyła wtedy "Komsomolskaja Prawda". Rosyjska gazeta określiła sprawę ekshumacji szczątków czerwonoarmistów jako "ohydną historię" i "świętokradztwo".

Niewykluczone, że nie jest to ostatnie znalezisko. Zgodnie z oficjalnymi dokumentami polskich władz z cmentarza w Kostrzynie przeniesiono szczątki 3504 żołnierzy. Wygląda jednak na to, że pozostały one w ziemi. Poszukiwacze zamierzają kontynuować swoje prace. A Ministerstwo Obrony chce zadać polskim władzom szereg nieprzyjemnych pytań - pisała wtedy "Komsomolskaja Prawda", uważana za nieoficjalną tubę prezydenta Rosji Władimira Putina. Swój materiał o sprawie ekshumacji szczątków czerwonoarmistów w Kostrzynie nad Odrą telewizja Kanał 1 wyemitowała w kilka dni po obarczeniu przez stronę polską Rosji odpowiedzialnością za zamianę ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej.