Eksperci ostrzegają przed nasilonymi atakami rosyjskich hakerów, chcących wpłynąć na majowe wybory do Parlamentu Europejskiego, tymczasem Unia Europejska z trudem stara się przygotować na wrogie działania - pisze w czwartek "Financial Times".

REKLAMA

Według trzech wysokich rangą dyplomatów, na których powołuje się "FT", UE spodziewała się, że organizacje hakerskie działające na polecenie Kremla będą starały się wpłynąć na wybory do PE, a władze USA obawiają się, że hakerzy mogą wykorzystać to głosowanie jako pole doświadczalne przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w tym kraju w 2020 roku.

Eksperci w ostatnich miesiącach zaobserwowali nagły wzrost sponsorowanej przez władze rosyjskie działalności hakerskiej wymierzonej w europejskie rządy, media i organizacje obywatelskie - pisze gazeta. "Są to w większości złośliwe ataki na ministrów spraw zagranicznych i obrony państw NATO, ale też np. na niemieckie media" - podkreśla Ben Read z amerykańskiej firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem, FireEye.

W opinii unijnych urzędników z powodu wzrostu popularności nacjonalistycznych, skrajnie prawicowych i radykalnych organizacji w UE kampanie dezinformacyjne w mediach społecznościowych mają większy potencjał oddziaływania, a przez osłabienie tradycyjnych sojuszy politycznych, które od dekad dominowały w europejskiej polityce, wybory do PE stały się "kluczowym głosowaniem w sprawie przyszłości Unii".

Rozbudowa unijnego systemu wczesnego ostrzegania przed ataki dezinformacyjnymi w krajach członkowskich UE postępuje z oporami, a wielu dyplomatów sceptycznie ocenia jego skuteczność, wskazując m.in. na rozbieżność stanowisk wśród państw UE wobec Rosji.

Giganci internetowi odpowiadają


Cytowany przez "FT" ekspert Fabrice Pothier zaznacza, że zeszłoroczne referendum w sprawie nazwy Macedonii uważane jest za przykład tego, co może czekać UE podczas majowych wyborów. Przypisywane Rosji wrogie działania obejmowały wówczas m.in. płacenie ludziom za udział w protestach i organizowanie internetowych kampanii nawołujących do bojkotu plebiscytu.

"FT" podkreśla, że specjaliści ds. obrony i bezpieczeństwa od dawna ostrzegają, że Rosja wykorzystuje Ukrainę i konflikt w Donbasie jako "laboratorium dla nowych (metod) wojny cybernetycznej i operacji psychologicznych".

Ben Read z FireEye podkreśla, że dla Kremla hakerzy - np. z grupy APT28, łączonej z cyberatakami na Demokratów w USA czy wyciekiem maili sztabu Emmanuela Macrona przed wyborami prezydenckimi we Francji - są jak agencja wywiadowcza, "gromadząca dane geopolityczne i informacje pomagające w kształtowaniu rosyjskiej polityki".

Według FireEye nasiloną działalność prowadzi w ostatnim czasie też inna rosyjska grupa hakerów, Sandworm Team, podobnie jak APT28 powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym. "Są bardziej dyskretni niż APT28, ale atakują wiele rządów i władz lokalnych w Europie za pomocą spersonalizowanych ataków (spear phishing), zwłaszcza w Polsce" - podkreśla Read.

Spear phishing polega na wysyłaniu maili od rzekomo zaufanego nadawcy, których celem jest uzyskanie od nadawcy poufnych informacji, takich jak hasła dostępowe.

Na kampanie hakerskie podczas wyborów do PE przygotowują się także internetowi giganci, tacy jak Facebook, Google czy Twitter. Przedstawiciel Facebooka Nathaniel Gleicher powiedział, że w ostatnim czasie jego firma usunęła facebookowe konta sieci hakerskich z Iranu, Rosji i Ukrainy.

"Miesiąc temu przeprowadziliśmy większą akcję, w którą zamieszane były gazety, które miały wyglądać jak media niezależne działające w krajach bałtyckich i Europie Środkowej, a którymi zarządzali pracownicy (prokremlowskiego portalu) Sputnik" - podkreślił Gleicher.