Nie było zastrzeżeń prawnych do sprzedaży stoczni w Gdyni i Szczecinie – twierdzi MSWiA. Brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon ruszyła więc tropem „latających Holendrów”, czyli inwestorów z SPF Greenrights z siedzibą w Curacao, którzy mieli kupić polskie stocznie.

REKLAMA

Pierwszy Holender to Jaap Verman - dyrektor Fortis Intertrust reprezentującego SPF Greenrights, tajemniczy fundusz zarejestrowany na Antylach Holenderskich. Verman przystąpił do przetargu z niesprawnym komputerem i zrywającymi się łączami. To on przekazywał stronie polskiej prośby Katarczyków o przedłużenie terminu rozstrzygnięcia przetargu. Był swego rodzaju skrzynką kontaktową. Gdy dziennikarka RMF FM próbowała się do niego dodzwonić, okazało się, że już dzisiaj kontaktów unika, zwłaszcza z prasą. Nie będę niczego komentować - stwierdził.

Drugi Holender to dobry znajomy Vermana – Jan Ruurd de Jonge. W opublikowanym przez Ministerstwo Skarbu Państwa kalendarium sprzedaży aktywów stoczni figuruje jako „ekspert stoczniowy Fortis Banku”. Katarzyna Szymańska-Borginon sprawdziła te dane i okazało się, że branża stoczniowa go w ogóle nie zna. Nie znam go i nigdy nie słyszałem tego nazwiska – powiedział sekretarz generalny Europejskiego Stowarzyszenia Stoczniowego, Reinhard Luken.

De Jonge został prezesem spółki „Polskie Stocznie”, która miała zarządzać stoczniami po nabyciu przez Katarczyków. Roztaczał różowe wizje produkcji statków i zyskał sympatię swojej rodaczki - unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Holenderska komisarz porównywała go nawet do swojego byłego męża, także marynarza. De Jonge obecnie jest nieuchwytny. Posłuchaj relacji Katarzyny Szymańskiej-Borginon. Posłuchaj:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio