Prezydent USA Donald Trump ponownie zażądał w Brukseli od sojuszników w NATO szybkiego zwiększenia wydatków na obronność do 2 proc. PKB. Zagroził podjęciem przez USA działań w pojedynkę, ale - jak twierdzą źródła w NATO - nie była to groźba wycofania USA z Sojuszu.

REKLAMA

Reuters pisze, że Trump w czwartek "znacznie zaostrzył ton" w kwestii wydatków na obronność, mówiąc o Niemczech, Hiszpanii i Belgii.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podczas trwającego w Brukseli szczytu Sojuszu zwołał dodatkową sesję poświęconą kwestii tych wydatków - poinformował szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, Krzysztof Szczerski. Jak zaznaczył, jest to sesja zamknięta z udziałem tylko przywódców państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Prezydentów krajów partnerskich NATO - Ukrainy i Gruzji - poproszono o opuszczenie sali, w której odbywa się szczyt Sojuszu.

Agencja dpa pisze, że "otwarta pozostaje kwestia", czy Trump poważnie traktuje swą groźbę i co planuje, jeśli jego żądania nie zostaną spełnione. Teoretycznie możliwa do pomyślenia byłaby np. redukcja zaangażowania USA w NATO", a "w najbardziej drastycznym przypadku nawet zerwanie z NATO - uważa dpa.

Niemiecka agencja odnotowuje, że na szczycie NATO w Brukseli przede wszystkim Niemcy odmówiły "daleko idących zobowiązań" zwiększenia wydatków na obronność.

Agencja AP zwraca uwagę, że w czwartek Trump także na Twitterze wzywał sojuszników w NATO do zwiększenia wydatków na obronność. Prezydenci od lat bez powodzenia próbują skłonić Niemcy i inne bogate kraje NATO do płacenia więcej na ich ochronę przed Rosją - napisał. W innym tweecie uskarżał się, że USA "płacą o dziesiątki miliardów dolarów za dużo, by subsydiować Europę". Powtórzył, że sojusznicy w NATO muszą spełnić obietnicę przeznaczania 2 proc. PKB na obronność, a ostatecznie "wydatki te muszą osiągnąć 4 proc.".

(m)