Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w czwartek na dorocznej telekonferencji z obywatelami, że nie czuje się samotny na "politycznym Olimpie", czyli w warunkach braku konkurencji politycznej, a na pytanie o następcę odparł, że określi go naród rosyjski.

REKLAMA

Rosyjski prezydent w czwartek po raz 16. w trakcie swych rządów odpowiadał w programie na żywo na pytania, prośby i skargi obywateli. Była to zarazem pierwsza telekonferencja podczas jego nowej kadencji prezydenckiej rozpoczętej po wyborach 18 marca.

Pytany o to, czy - biorąc pod uwagę rekordowe poparcie w wyborach - nie czuje się samotnie na "politycznym Olimpie", Putin odparł: Nie, samotnie nie. To ten przypadek, gdy - jak to się mówi - jeden nic nie znaczy. Osiągać pozytywne rezultaty w swojej pracy można tylko polegając na dobrej ekipie profesjonalistów i towarzyszy, a ja taką mam.

Putin, który po wyborach pozostawił w rządzie premiera Dmitrija Miedwiediewa i wielu ministrów, bronił tych decyzji personalnych. Gdybyśmy przyprowadzili absolutnie nowych ludzi, nawet bardzo fachowych, to sformułowanie zadań, jakie przed nami stoją, czy też wyznaczenie nowych zajęłoby co najmniej dwa lata - przekonywał. Bronił także tych wysokiej rangi urzędników państwowych, jak były minister sportu Witalij Mutko czy wicepremier Dmitrij Rogozin, których działalność oceniana była bardzo krytycznie.

Gospodarz Kremla, którego obecną kadencję prezydencką wielu obserwatorów ocenia jako ostatnią, był pytany o to, czy przygotowuje następcę. Oczywiście, stale o tym myślę. Następcy w klasycznym znaczeniu tego słowa nie ma - określi go naród rosyjski - odparł. Zapewnił, że myśli o tym, by w kraju pojawiło się "nowe pokolenie administracji", które w przyszłości będzie mogło "wziąć odpowiedzialność za Rosję". W ostatnich miesiącach Putin kilka razy mówił publicznie, że będzie przestrzegał konstytucji zabraniającej mu pełnienia urzędu prezydenta dłużej niż dwie kadencje z rzędu.

Telekonferencja, którą wielu Rosjan traktuje jako szansę na rozwiązanie palących problemów dzięki osobistej interwencji szefa państwa, w znacznej mierze dotyczyła spraw krajowych i lokalnych. Putin uznał za niedopuszczalny raptowny wzrost cen benzyny, odczuwalny w ostatnich tygodniach i obiecał działania w celu ustabilizowania sytuacji na rynku. Uniknął odpowiedzi na pytanie o podwyższenie wieku emerytalnego, co - według prognoz - będzie jedną z niepopularnych decyzji nowego rządu. Powiedział, że odnosi się do tej kwestii "nadzwyczaj ostrożnie" i że za najważniejszy uważa wzrost dochodów emerytów.

Wspomniał, że uważa za niewskazane zmiany w podatkach, jak podniesienie podatku od osób fizycznych czy wprowadzenie podatku od sprzedaży. Nie wspomniał o innym pomyśle, który według mediów rozważany był w rządzie - podwyższeniu VAT. Zmiany w systemie podatkowym, jak i podniesienie wieku emerytalnego są wymieniane jako ewentualne źródła, z których władze miałyby sfinansować zapowiedziane przez Putina po wyborach zadania w polityce socjalnej. Ich koszt szacuje się na 8 bln rubli (ok. 125 mld USD).

Na telekonferencji przywódca Rosji krytykował Zachód; oświadczył, że "niekończące się zarzuty" pod adresem Moskwy stanowią uzasadnienie działań, których celem jest jej powstrzymywanie. Ocenił, że presja na Rosję zakończy się, gdy jej zachodni partnerzy zrozumieją, że te metody nie są skuteczne i przynoszą rezultat odwrotny do zamierzonego. Wyraził przekonanie, że zrozumienie, iż potrzebna jest współpraca, "powoli dociera do partnerów".

Zapowiedział, że Rosja nadal będzie okazywać pomoc nieuznanym tzw. republikom ludowym na wschodzie Ukrainy. Chodzi o Doniecką i Ługańską "republikę ludową" - struktury proklamowane przez prorosyjskich separatystów. Putin oświadczył, że władze Ukrainy nie są w stanie rozwiązać problemu tych terytoriów. Zastrzegł, że Moskwa zrobi wszystko, by sytuacja na wschodzie Ukrainy została rozwiązana w ramach procesu mińskiego. Komentując sugestie, że Ukraina wykorzysta zbliżający się mundial w Rosji, by podjąć atak w Donbasie, Putin wyraził nadzieję, że "nie dojdzie do takich prowokacji", i ostrzegł, że jeśli do nich dojdzie, będzie to miało "bardzo poważne skutki dla państwowości ukraińskiej".

Rosyjski prezydent oświadczył, że władze w Moskwie na razie nie myślały o możliwości wymiany skazanego w Rosji ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa, który prowadzi głodówkę w kolonii karnej, na dziennikarza rosyjskiej agencji RIA Nowosti. Kiriłł Wyszynski, szef biura RIA w Kijowie, został zatrzymany przez służby ukraińskie i jest podejrzewany o zdradę stanu. Zdaniem Putina Wyszynskiego zatrzymano "za działalność dziennikarską", a Sencowa - za przygotowanie aktu terrorystycznego. Są to rzeczy nieporównywalne - oświadczył. Dodał, że "na Ukrainie powinien zwyciężyć zdrowy rozsądek", i wyraził nadzieję, że Rosja zdoła uwolnić swego dziennikarza.

Gospodarz Kremla powiedział też, że Rosja nie planuje wycofania swojego kontyngentu znajdującego się obecnie w Syrii; żołnierze pozostaną tam dopóty, dopóki będzie to dla Rosji korzystne. Przyznał, że kampania w Syrii przyniosła straty, i obiecał, że Rosja nigdy o nich nie zapomni.

Putin odpierał również wątpliwości, wyrażone przez media zachodnie, na temat faktycznego stanu zaawansowania kilku modeli nowoczesnego uzbrojenia, o których mówił publicznie w marcu br. w orędziu do parlamentu. Podkreślił, że pocisk przeciwokrętowy Kinżał (Kindżał) już znajduje się na wyposażeniu armii na południu Federacji Rosyjskiej. Zapewnił, że w produkcji przemysłowej jest międzykontynentalna rakieta balistyczna o nazwie Awangard i wejdzie ona do służby w 2019 roku. W roku 2020 siły zbrojne Rosji otrzymają międzykontynentalną rakietę balistyczną Sarmat, a także podwodny pojazd bezzałogowy - zapowiedział.

Wspomniał, że plany dotyczące produkcji i dostaw broni nie ograniczają się do tych wymienionych. Na razie jest zbyt wcześnie, by o tym mówić, ale wkrótce o tym powiemy - zapewnił.

(az)