Dziewięcioro izraelskich 18-latków zginęło w czwartek nad Morzem Martwym, gdy w czasie ulewnego deszczu porwała ich woda - podały służby ratownicze. Jedna kobieta wciąż jest poszukiwana, a 15 osób udało się uratować.

REKLAMA

Według izraelskich mediów wśród ofiar jest osiem dziewczyn i jeden chłopak. Grupa brała udział w szkoleniach przygotowawczych przed przystąpieniem do (obowiązkowej w Izraelu) służby wojskowej.

Zanim poinformowano o ofiarach śmiertelnych, rzecznik izraelskiej policji Micky Rosenfeld mówił, że 25 uczestników szkolenia podczas wędrówki "zaskoczyła" ulewa i niektórych z nich "zabrała woda".

Dodał, że z powodu silnych deszczy, które w ostatnich dwóch dniach nietypowo dla tej pory roku nawiedzały ten rejon, zawaliła się część barier ochronnych przy Zachodnim Brzegu Jordanu.

Zdaniem innej przedstawicielki policji Meraw Lapidot "nie zastosowano się do zaleceń służących uniknięciu tak dramatycznych sytuacji".

Zaginionej kobiety szuka policja oraz śmigłowce wojskowe; po zmroku operacja jednak została wstrzymana i ma być wznowiona o poranku.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu w reakcji na doniesienia zapewnił, że "wspiera wysiłki ekip ratunkowych, które czynią wszystko, by ocalić istnienia i odnaleźć zaginionych". "Wszyscy modlimy się o dobre wiadomości" - dodał.

"Myślami jesteśmy z naszymi braćmi, dziećmi i tymi, którzy są nam drodzy i przeżywają dramatyczne chwile" - napisał z kolei na Twitterze prezydent Reuwen Riwlin.


(nm)