Floryda jako pierwszy stan USA zniesie obowiązek wszystkich szczepień, nawet dla dzieci chodzących do szkoły - przekazał dziennik "Washington Post". Decyzja władz stanowych spotkała się z natychmiastową reakcją lekarzy i środowisk odpowiedzialnych za zdrowie publiczne, którzy potępili ten ruch.
Choć ich zakres jest różny, to obowiązek szczepień dla dzieci w wieku szkolnym obowiązuje we wszystkich stanach USA. Dotąd na Florydzie obowiązywały szczepienia przeciw polio, żółtaczce typu B, odrze, śwince i ospie wietrznej.
Szef stanowych struktur służby zdrowia (surgeon general) Joseph A. Ladapo, krytykowany za stanowisko w sprawie szczepień i innych środków prewencyjnych dotyczących zdrowia publicznego, oznajmił w środę, że obowiązek szczepień jest przejawem "lekceważenia", a zniesienie go jest "rzeczą słuszną".
Decyzję Ladapo poparł gubernator Florydy Ron DeSantis, który obiecał, że część obowiązków związanych ze szczepieniami zniesie jego administracja, ale kilka pozostałych będzie musiał wycofać kongres stanowy. "Washington Post" zwraca natomiast uwagę na to, że Ladapo zasłynął m.in. z apelu o wycofanie z obrotu szczepionek mRNA na koronawirusa, ponieważ jest zwolennikiem teorii, że prowadzą one do "skażenia DNA pacjenta".
Z wysokich stanowisk w Centrach Kontroli i Prewencji Chorób zrezygnowały niedawno trzy osoby.
Swoją decyzję tłumaczyły rozpowszechnianiem przez władze dezinformacji na temat szczepionek. W listach rezygnacyjnych powołali się na: rozpowszechnianie przez administrację dezinformacji w dziedzinie zdrowia, zwłaszcza na temat szczepionek, ataki władz na naukę, wykorzystywanie przez nie zdrowia publicznego do walki politycznej oraz próby ograniczenia budżetu i wpływów CDC.
Z kolei w czerwcu minister zdrowia USA Robert F. Kennedy Jr. - również przeciwnik szczepień - zwolnił z pracy wszystkich 17 członków komitetu doradczego ds. szczepień działającego przy CDC. Jak powiedział: powodem tej decyzji był fakt, iż zatwierdzali oni wszystkie szczepionki.