Po południu do ministerstwa gospodarki trafiły dokumenty dotyczące porozumienia zawartego przez Mostostal Chojnice i norweską stocznię Ulstein Verft AS. Obie firmy mają współpracować przy restrukturyzacji Stoczni Szczecińskiej. Od tych informacji Komisja Europejska uzależnia decyzje w sprawie przyszłości polskich stoczni.

REKLAMA

Polskie władze będą z pewnością zmuszone poprosić Komisję o dodatkowy czas na przedstawienie wszystkich dokumentów dotyczących Stoczni Szczecińskiej. Warszawa jeszcze dziś przekaże list intencyjny, który podpisał Mostostal Chojnice z norweskim inwestorem.

Dopiero jednak we wtorek lub środę gotowe będzie wspólny polsko–norweski plan restrukturyzacji Stoczni Szczecińskiej. Bruksela liczy, że plan ten będzie spełniał unijne wymagania. Od niego będzie zależeć pozytywna decyzja Komisji w sprawie Szczecina. Bruksela wciąż jeszcze czeka na odpowiedzi na około 30 zadanych pytań w sprawie Stoczni Gdańskiej i Gdyńskiej.

Na razie Komisja Europejska milczy w sprawie stoczni. Decyzji jeszcze nie podjęliśmy - to oficjalne stanowisko, które przekazał korespondentce RMF FM rzecznik komisarza do spraw konkurencji.

Jonathan Todd wyraźnie zasugerował, że informacja o pozytywnej decyzji w sprawie polskich stoczni wypłynęła z resortu skarbu. Stale analizujemy dokumenty, które dostaliśmy od polskich władz i jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Czytamy wszystkie dokumenty i podejmiemy decyzję najszybciej jak się da - tłumaczył rzecznik. W weekend pojawiły się informacje, że plany restrukturyzacyjne są wstępnie zaakceptowane dla Gdyni i Gdańska.

Norweski inwestor Stoczni Szczecińskiej Nowa ma przekazać dziś plany restrukturyzacji i prywatyzacji zakładu do Komisji Europejskiej. Tamtejsi stoczniowcy czekają na informacje z Brukseli i ostrzegają: jeżeli Komisja Europejska nie zaakceptuje planu, to będą protestować. Zresztą, w zakładzie nastroje są coraz gorsze

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Gdyby Komisja Europejska nie zaakceptowała planów restrukturyzacyjnych, stocznie Gdańsk, Gdynia i Szczecin musiałyby zwrócić pięć miliardów złotych pomocy publicznej. A to oznaczałoby poważne kłopoty finansowe dla tych zakładów.