Podczas protestów przeciwko korupcji w wielu miastach Rosji zatrzymano ok. 1000 osób. Przed demonstracją w Moskwie zatrzymano jednego z liderów rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, który nawoływał do manifestacji w całym kraju. Jak podaje portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania w Rosji, policjanci w Moskwie zatrzymali prawie 700 osób, a w Petersburgu ok. 300 osób. Z kolei rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało o ponad 500 zatrzymanych w Petersburgu i 150 w Moskwie. Dziesiątki osób zatrzymano również w innych miastach Rosji, m.in. w Kaliningradzie, Tule, Władywostoku, Soczi, Kazaniu, Norylsku, Lipiecku, Nowogrodzie Wielkim i Machaczkale.

REKLAMA

/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ YURI KOCHETKOV / PAP/EPA
/ YURI KOCHETKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA
/ SERGEI CHIRIKOV / PAP/EPA

"Putin złodziej!", "Hańba!", "Rosja będzie wolna!" - wykrzykiwali protestujący w Moskwie. Wśród zatrzymanych w rosyjskiej stolicy są nieletni. Wśród zatrzymanych jest jeden z liderów opozycji w Rosji Aleksiej Nawalny.

Nawalny został ujęty przez policję, gdy wchodził do swego domu w Moskwie - podała jego żona na Twitterze.

Jak poinformowała rzeczniczka Nawalnego na Twitterze, w biurze opozycjonisty wyłączono prąd.

Nawalny wzywał do demonstracji przeciwko korupcji.

Podczas protestów w Moskwie i Petersburgu policjanci zatrzymali też m.in. jednego z opozycyjnych przywódców Ilję Jaszyna, koordynatorkę organizacji Otwarta Rosja Marię Baronową, opozycjonistę Wiaczesława Malcewa i dyrektora Fundacji Walki z Korupcją Romana Rubanowa.

Podczas akcji została poszkodowana moskiewska działaczka społeczna i polityk Julia Galiamina oraz jej mąż. Zatrzymali mnie i męża. Jego pobili, a mnie mocno uderzyli w zęby - napisała na swoim profilu na Twitterze.

Według świadków, na których powołuje się agencja Reutera, przeciwko manifestantom użyto gazu pieprzowego. Policjanci mieli maski przeciwgazowe.

Po godzinie 13:00 czasu polskiego około tysiąca osób ruszyło w kierunku Kremla. Niektórzy świadkowie donoszą, że policja zatrzymywała demonstrantów na Placu Puszkina. Siły bezpieczeństwa przez megafony nakazywały protestującym, aby się rozeszli.

Następnie około tysiąca protestujących ruszyło z Placu Puszkina ulicą Twerską w kierunku Kremla. Drogę przemarszu policja zablokowała im przed barierami, ustawionymi na tej centralnej arterii rosyjskiej stolicy z okazji festiwalu kostiumów historycznych. W całym kraju obchodzone jest święto państwowe - Dzień Rosji.

Korespondent RMF FM Przemysław Marzec widział na Placu Majkowskiego, jak policja natychmiast otoczyła i zatrzymała młodego człowieka, gdy ten próbował wyciągnąć plakat antyputinowski. Jak zauważa dziennikarz RMF FM, policji w centrum było bardzo dużo. Funkcjonariusze wyłapywali każdego, kto wygląda na zamierzającego demonstrować.

Ok. godz. 18 czasu moskiewskiego demonstranci w Moskwie rozeszli się. Protest w Petersburgu, w którym według oficjalnych danych wzięło udział 3,5 tys. osób, zakończył się ok. godz. wcześniej.

Według merostwa Moskwy w stolicy Rosji w akcji przeciwko korupcji wzięło udział pięć tysięcy osób.

Szef departamentu regionalnego bezpieczeństwa Moskwy Władimir Czernikow nazwał akcję zorganizowaną przez Nawalnego "stuprocentową prowokacją" i dodał, że "zepsuto mu świąteczny nastrój".

Protestujący wyszli w poniedziałek na ulice ponad 200 miast - podaje Nowaja Gazieta. Rosyjskie media od dłuższego czasu informowały o problemach, z jakimi borykali się organizatorzy protestów. W wielu miastach, w tym w Petersburgu, nie wydano zgody na organizację demonstracji lub nie wyrażono zgody na manifestacje w miejscach, o które wnioskowali opozycjoniści, i proponowano lokalizacje zastępcze. Na przykład władze Niżnego Tagiłu na Uralu zaproponowały przeprowadzenie akcji we wsi położonej ok. 80 km od centrum miasta. Z kolei władze Kazania zaproponowały, aby manifestacja odbyła się wcześnie rano w podmiejskiej miejscowości - podało Radio Swoboda.

Jak zapowiedział wcześniej Nawalny, celem akcji było "wystąpienie z poparciem żądań zbadania faktów korupcji wśród wyższych osób urzędowych" w państwie. Zgłoszenie o przeprowadzeniu demonstracji złożone do stołecznego ratusza zapowiadało przemarsz przez ulicę Twerską i udział w zgromadzeniu do 15 tys. osób.

Nawalny był inicjatorem wielotysięcznych protestów przeciw korupcji, które odbyły się 26 marca w kilkudziesięciu miastach Rosji. Nawalny wezwał do nich po opublikowaniu materiału śledczego o domniemanym ukrytym majątku premiera Dmitrija Miedwiediewa. W niektórych miastach władze zezwoliły na demonstracje, gdzie indziej - jak w Moskwie - protesty odbyły się bez zezwolenia. Liczbę demonstrujących w stolicy współpracownicy Nawalnego szacowali wówczas na 25-30 tys. ludzi; zatrzymano ponad tysiąc osób. Zatrzymani byli karani administracyjnie, wszczęto też postępowania karne, w których dotąd dwie osoby zostały skazane na kary pozbawienia wolności za użycie przemocy wobec policjanta.

(j., mpw)