Główna irańska organizacja reformatorska, na której czele stoi były prezydent Mohammad Chatami, w oświadczeniu potępiła przemoc, do jakiej dochodziło podczas protestów z ostatnich dni, a także "oszustwa" Stanów Zjednoczonych.

REKLAMA

Sprawcy niepokojów wykorzystali pokojowe zgromadzenia i protesty, (...) aby niszczyć dobro publiczne i obrażać święte wartości religijne i narodowe - napisało Stowarzyszenie Bojowników Religijnych.

Reformatorzy wspierają rząd umiarkowanego prezydenta Hasana Rowhaniego. Z kolei protestujący domagają się jego odejścia.

Zaprzysięgli wrogowie narodu irańskiego, ze Stanami Zjednoczonymi i ich agentami na czele (...), wspierali i zachęcali sprawców niepokojów oraz ich gwałtowne działania, co świadczy o głębokim oszustwie tych, którzy udają, że bronią demokracji i narodu irańskiego - dodano.

Stowarzyszenie domaga się również od irańskich przywódców podjęcia kroków, by "rozwiązać problemy gospodarcze ludzi i odpowiedzieć na ich słuszne żądania".

Chatami, który był prezydentem w latach 1997-2005, jest uważany za duchowego przywódcę irańskich reformatorów. Pozostaje wpływową postacią dla młodego pokolenia, choć od lat prasa w Iranie ma zakaz informowania o popularnym polityku i publikowania jego zdjęć. Władze oskarżają Chatamiego o wspieranie protestów z 2009 roku przeciwko reelekcji ówczesnego skrajnie konserwatywnego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Chatami jest objęty różnymi restrykcjami, w tym ma tymczasowy zakaz pojawiania się na uroczystościach publicznych.

Protesty przeciwko bezrobociu, korupcji i podwyżkom cen podstawowych produktów spożywczych trwają w Iranie od 28 grudnia; z czasem demonstracje nabrały charakteru antyrządowego. Wielu uczestników protestów kwestionuje też słuszność irańskiej polityki zagranicznej na Bliskim Wschodzie w związku z interwencjami w Syrii i Iraku, podjętymi w ramach walki o wpływy z Arabią Saudyjską. Irańczyków rozgniewało też finansowe wsparcie dla Palestyńczyków i libańskiego Hezbollahu; woleliby, aby ich rząd zamiast tego skupiał się na problemach gospodarczych.

Według najnowszych danych w demonstracjach zginęło co najmniej 21 osób. Od soboty do poniedziałku irańska policja aresztowała ok. 450 uczestników protestów. 90 proc. z nich stanowiły osoby w wieku poniżej 25 lat.

We wtorek najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei po raz pierwszy wypowiedział się na temat fali antyrządowych protestów, oskarżając "wrogów Iranu" o wywoływanie ich. Chamenei nie wymienił z nazwy żadnego kraju, natomiast irański parlament twierdzi, że za najnowszymi zamieszkami stoją USA, Izrael i Arabia Saudyjska.

Przewodniczący teherańskiego trybunału rewolucyjnego Musa Ghazanfarabadi ostrzegł, że uczestnikom protestów może grozić kara śmierci.

Z kolei prezydent USA Donald Trump skrytykował na Twitterze "brutalny i skorumpowany irański reżim".

(az)