Protesty przeciwko agresji Rosji na Morzu Azowskim odbywały się przed placówkami dyplomatycznymi Rosji w Kijowie, Charkowie, Odessie i Lwowie. Aktywiści zapowiadają dalsze pikiety.

REKLAMA

25 listopada w nocy, przed ambasadą Rosji w stolicy Ukrainy zebrało się kilkaset osób, które wrzuciły za ogrodzenie petardy i słoiki z czerwoną farbą.

Następnie nieznani sprawcy podpalili zaparkowany nieopodal samochód należący do jednego z rosyjskich dyplomatów. O tym wydarzeniu poinformowała na Facebooku radykalna ukraińska organizacja C-14.

W poniedziałek rano około 200 studentów z organizacji Solidarna młodzież oraz "Ukraińskie Stowarzyszenie Studentów" domagało się tam zwolnienia ukraińskich marynarzy z trzech okrętów, które w niedzielny wieczór zostały ostrzelane, a następnie zajęte przez rosyjskie siły specjalne.

Studenci przynieśli na protest transparenty "Zwolnić jeńców!" oraz "Ręce precz od Ukrainy", a także papierowe statki, które ułożyli przed bramą placówki. Podczas akcji przypomniano również, że to właśnie studenckie protesty, w listopadzie 2013 roku, zapoczątkowały Rewolucję Godności.

Tego samego dnia nieznani sprawcy obrzucili świecami dymnymi kijowskie centrum handlowe "Ocean Plaza".

Latem 2018 roku pikietowali tam członkowie ukraińskich organizacji nacjonalistycznych żądając zamknięcia znajdujących się w centrum sklepów i restauracji, które należą do rosyjskich firm.

Zaś we Lwowie, w niedzielę wieczorem, przed konsulatem Rosji zebrał się tłum oburzonych wydarzeniami w Cieśninie Kerczeńskiej. Protestujący podpalili opony. Musiała interweniować czuwająca w pobliżu straż pożarna.

Opony zapłonęły także w Charkowie. Około sześćdziesięciu członków nacjonalistycznej partii Korpus Narodowy spowodowało w poniedziałek pożar na terenie otaczającym konsulat. Aktywiści wrzucali za parkan jajka, race, petardy oraz świece dymne - w efekcie zapaliło się drzewo rosnące obok konsulatu.

Aktywiści spalili również flagę Federacji Rosyjskiej.

Cały świat powinien usłyszeć, że ukraiński naród nie będzie dłużej tolerował rosyjskiej agresji - ogłosili przedstawiciele Korpusu Narodowego.

Żądamy zerwania wszelkich kontaktów dyplomatycznych z wrogiem naszego kraju! Uważamy, że ambasada i konsulat Rosji powinny zostać zlikwidowane już po rosyjskiej aneksji Krymu i wsparciu separatyzmu w Donbasie - powiedział PAP 21-letni Andrij, uczestnik protestu.

Nie rozumiem, czemu państwo ukraińskie broni placówki dyplomatycznej wroga podczas wojny, która faktycznie trwa od czterech lat - dodał.

Podobne głosy pojawiły się w poniedziałek w Odessie, gdzie policjantów ochraniających konsulat było więcej niż osób protestujących.

Przed wejściem do konsulatu napisano niebiesko-żółtą farbą "Precz z okupantem". Bramę konsulatu oklejono naklejkami z ukraińską symboliką i podkoszulkami polanymi czerwoną farbą, która miała symbolizować krew przetrzymywanych przez Rosję rannych marynarzy

W niedzielę dwa kutry oraz holownik marynarki wojennej Ukrainy, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały ostrzelane, a następnie przejęte przez rosyjskie siły specjalne. Ukraina uznała te działania za akt agresji.

26 listopada ukraiński parlament zebrał się w trybie pilnym, by zatwierdzić dekret prezydenta Petra Poroszenki o ogłoszeniu stanu wojennego, który ma się zacząć w środę i trwać 30 dni.

Stan wojenny na Ukrainie ma dotyczyć tylko obszarów położonych przy granicy z Rosją, Naddniestrzem oraz obwodów nad Morzem Czarnym i Azowskim - powiedział Poroszenko w parlamencie.

Regulacje dotyczące stanu wojennego zostaną zastosowane tylko w przypadku rosyjskiej agresji lądowej i wkroczenia regularnych wojsk Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy poza granicami operacji (przeciwko prorosyjskim separatystom w Donbasie) na wschodzie kraju i Krymu - podkreślił szef państwa.

(az)