W stanie Virginia rozpoczął się ostatni etap procesu Zacariasa Moussaoui, człowieka oskarżonego o współudział w zamachach z 11 września. Przysięgli mają zdecydować, czy Marokańczyka z francuskim paszportem, który miał być rezerwowym pilotem, czeka śmierć czy dożywocie.

REKLAMA

Amerykańska administracja może się obawiać przede wszystkim jeszcze większej kompromitacji. Proces Moussaoui już ujawnił, że FBI, gdyby tylko działało jak należy, mogło dotrzeć do jego laptopa zawierającego m.in. dowody kontaktów z Al-Kaidą przed 11 września 2001.

Marokańczyka aresztowano na miesiąc przed zamachami, po tym, jak w szkole pilotażu interesowały go tylko starty, a nie lądowania. Wielu ekspertów uważa, że Moussaoui może ujawnić przed sądem jeszcze inne zaniechania agencji federalnych. Komentatorzy obawiają się też, że kara śmierci dla niedoszłego zamachowca sprawi, że stanie się on męczennikiem i bohaterem wrogów Ameryki, nie tylko za jej granicami, ale przede wszystkim na amerykańskiej ziemi.