​Zakończył się szczyt Unii Europejskiej w Brukseli. Przywódcom krajów wspólnoty nie udało się wypracować porozumienia w sprawie budżetu na lata 2021-2027. "Grupa przyjaciół spójności", do której należała m.in. Polska, nie zgadzała się na obniżenie wielkości budżetu, z kolei "skąpa czwórka" - czyli Holandia, Austria, Szwecja i Dania - uparcie żądała cięć.

REKLAMA

Polska i pozostaje kraje tzw. grupy przyjaciół spójności odrzuciły najnowszą propozycję. Miał to być kompromis wychodzący naprzeciw krajom "skąpej czwórki", które opowiadały się za oszczędnym budżetem.

Stanowisko grupy spójności przedstawił premier Portugalii Antonio Costa. Najnowsza propozycja nie spodobała się bowiem właśnie temu krajowi, ale także Węgrom. Polscy dyplomacji twierdzą, że nasz kraj nie tracił na tej nowej wersji budżetu, ale Polska uznała, że propozycja jest zbyt głębokim ukłonem w stronę krajów domagających się cięć.

Jak powiedział RMF FM nieoficjalnie jeden z polskich dyplomatów, nie może być tak, że spełnione są tylko oczekiwania płatników netto, czyli krajów, które do unijnej kasy przekazują więcej niż z niej dostają.

Szczyt więc zakończył się porażką. Konieczne będzie kolejne spotkanie, które - jak mówi się w Brukseli - może odbyć się już w przyszłym miesiącu.

Przywódcy: Szczyt pożyteczny, ale niesmak pozostał

Szef Rady Europejskiej Charles Michel powiedział, że nie ma na razie zamiaru wyznaczać terminu, bo będą jeszcze prowadzone konsultacje. Można zmienić propozycje tak by wszystkie kraje się zgodziły. Każdy kraj ma swoich obywateli i parlamenty trzeba znaleźć wspólne stanowisko i wspólną opinię. Jeśli będziemy kontynuować dialog, to osiągniemy porozumienie - mówił.

Szczyt był pożyteczny. To spotkanie pomogło rzucić światło na poglądy uczestników - ocenił Michel.

To jest demokracja. Mamy 27 krajów które mają 27 różnych interesów - mówiła Ursula von der Leyen. Jak podkreśliła, przedstawiciele rządów i unijnej biurokracji pracowali całą noc. Czasem potrzeba czasu. Jeszcze nie dotarliśmy do celu, ale jesteśmy w drodze - dodała. Zdaniem szefowej KE był to ważny szczyt, podczas którego “nie zmarnowano czasu".

Kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła z kolei, że różnice w zdaniach były zbyt duże. Nawet już ogólny zarys nowych propozycji pokazał, że nie uda się pogodzić stanowisk - mówiła. Prezydent Francji Emmanuel Macron z kolei ocenił, że "nie potrzeba Brytyjczyków, żeby się okazywało, że nie ma jedności".

Tarcia podczas debaty

Wcześniej informowaliśmy, że według nowej propozycji budżet miałby być mniejszy o 5 miliardów euro w ciągu 5 lat od wyjściowego projektu. To niewiele, ale był to jednak ukłon w stronę “oszczędnej czwórki", która chciała uszczuplić unijną kasę o 70 miliardów euro.

Grupa "przyjaciół spójności" - do których należy 17 krajów, w tym Polska - jednogłośnie odrzuciła propozycję budżetową przedłożoną przez szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela. Uznała, że zaproponowane cięcia są zbyt duże. Propozycja ta nie przybliżała nas do kompromisu - powiedział nam polski dyplomata.

Po brexicie Brytyjczycy nie płacą już składek, co jest mocnym uderzeniem w unijny budżet. W ramach poszukiwania kompromisu władze zastanawiały się nad możliwościami uzyskania nowych dochodów. Wśród propozycji był pomysł, by zmienić sposób dzielenia dochodów ze sprzedaży praw do emisji dwutlenku węgla.

Zgodnie z unijną polityką ograniczania emisji, rządy poszczególnych państw sprzedają przyznaną im pulę praw do emisji dwutlenku węgla. Sprzedają je na wolnym rynku, uzyskując z tego pieniądze, które można wydawać na określone przez Unię cele.