Ponad 55 osób zginęło, a 372 zostały ranne w dwóch samobójczych zamachach w Damaszku w Syrii. Terroryści użyli do ataków samochodów-pułapek. Eksplozje nastąpiły jedna po drugiej w trakcie porannego szczytu komunikacyjnego. Według państwowej telewizji większość ofiar wybuchów to cywile.

REKLAMA

Do eksplozji doszło w dzielnicy Kazaa, gdzie mieści się siedziba wywiadu wojskowego. Formacja ta odgrywa kluczową rolę w trwających już 14 miesięcy krwawych zmaganiach reżymu prezydenta Baszara el-Asada ze społecznym ruchem protestów.

Agencja AP relacjonowała, że służby medyczne na miejscu zbierały z ulicy ludzkie szczątki. Na miejscu eksplozji widać było spalone samochody osobowe i ciężarówki. Po eksplozjach pozostały dwa leje, jeden z nich głęboki na trzy metry, a szeroki na sześć.

Szef misji obserwacyjnej ONZ w Syrii, norweski generał Robert Mood, który pojechał na miejsce wybuchów, zaapelował o pomoc w powstrzymaniu "strasznej przemocy" w Syrii. Zapytany, co chciałby przekazać sprawcom zamachów, odparł: To nie jest rozwiązanie żadnych problemów (...). Jedynie przysporzy więcej cierpienia kobietom i dzieciom.

Zadaniem obserwatorów ONZ jest nadzorowanie obowiązującego w Syrii od 12 kwietnia kruchego rozejmu między rebeliantami a siłami reżymu Asada.

To najpoważniejsze akty przemocy od początku rewolty

Zdaniem Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka ataki te, o których przeprowadzenie obwiniają się wzajemnie reżym i opozycja, "były najpoważniejszymi aktami przemocy w Syrii od początku rewolty", czyli od marca 2011 roku.

Do ostatniego większego zamachu bombowego doszło w syryjskiej stolicy 27 kwietnia, kiedy to zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze w pobliżu funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Zginęło wtedy dziewięć osób, a 26 innych zostało rannych.

Według Obserwatorium w wyniku zbrojnego konfliktu między przeciwnikami Asada i podporządkowanymi mu formacjami zginęło już ponad 11 tys. ludzi. ONZ twierdzi, że ofiarą rządowych represji padło ponad 9 tys. ludzi. Z kolei syryjskie władze mówią, że w aktach przemocy, za którymi stają wspierani przez zagranicę islamscy bojownicy, zginęło 2,6 tys. żołnierzy i policjantów.

W wybuchach zginęło 40 osób, rannych zostało 170
Mieszkańcy Damaszku oglądają lej po wybuchu bomby
Mieszkańcy Damaszku oglądają lej po wybuchu bomby
Kłęby dymu unoszą się nad Damaszkiem. Rano doszło tam do dwóch zamachów
Kłęby dymu unoszą się nad Damaszkiem. Rano doszło tam do dwóch zamachów
Kłęby dymu unoszą się nad Damaszkiem. Rano doszło tam do dwóch zamachów
Mieszkańcy Damaszku oglądają lej po wybuchu bomby
Kłęby dymu unoszą się nad Damaszkiem. Rano doszło tam do dwóch zamachów