Janusz Dąbrowski, polski konsul z Grodna, od wczoraj przetrzymywany jest na przejściu granicznym Kuźnica Białostocka-Bruzhi. Białoruscy celnicy nie chcą go ani przepuścić na Białoruś, ani pozwolić mu odjechać z powrotem do Polski.

REKLAMA

Białorusini chcą skontrolować samochód konsula, na co polski dyplomata się nie zgadza, powołując się na konwencje międzynarodowe.

Żądanie jest nietypowe. Po raz pierwszy władze białoruskie uparły się, by skontrolować bagaż osobisty konsula, mimo że zapisane jest w konwencji, że nie podlega on kontroli - powiedział konsul generalny z Grodna Andrzej Krętowski, który przyjechał na przejście z interwencją.

Przed godz. 10 udało nam się porozmawiać z wicekonsulem. Posłuchaj;

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Białoruscy celnicy twierdzą, że w samochodzie dyplomaty znajdują się materiały, których wwożenie na teren Białorusi jest zabronione. Polska ambasada w Mińsku złożyła oficjalną notę na ręce białoruskiego MSZ z prośbą o wyjaśnienie powodów zatrzymania i próbę przeszukania bagażu polskiego dyplomaty.

A prawdopodobnie dziś przed białoruskim sądem stanie były ambasador Polski w tym kraju, Mariusz Maszkiewicz. Zatrzymano go w nocy z czwartku na piątek podczas pacyfikacji namiotowego miasteczka na Placu Październikowym w Mińsku. Według białoruskiej opozycji, w ostatnim czasie milicja mogła zatrzymać nawet ponad tysiąc osób w całym kraju.