Siedem osób zostało poszkodowanych w wypadku polskiego autokaru w Czechach. Jedna z nich jest ciężko ranna. Jak podał polski MSZ, nie ma ofiar śmiertelnych. "Mieliśmy wielkie szczęście" - mówił reporterce RMF FM pasażer autobusu.

REKLAMA

Ranne osoby przewieziono do szpitala. Lekarze zajmowali się głównie stłuczeniami i zadrapaniami, jeden pasażer ma złamaną rękę. Życie nikogo z nich nie jest zagrożone/ Jedna osoba jest bardziej poszkodowana, ale nie jest w stanie ciężkim - powiedziała polska wicekonsul w Ostrawie Maria Kovacs.

Autokar wracał z Włoch do Polski. Jechało nim 47 pasażerów i dwóch kierowców. Większość pasażerów to mieszkańcy Wrocławia i najbliższych okolic tego miasta. Rafał Sobczak z biura prasowego MSZ poinformował, że wycieczka została zorganizowana dla pracowników kancelarii prawniczych.

Autobus zjechał z drogi w pobliżu miejscowości Postrzechówek niedaleko Rovenska na północy Moraw. Na razie nie są znane szczegóły zdarzenia. Według nadporucznika Pavla Havlana z inspektoratu drogowego w Szumperku, kierowca najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem.

MSZ czeka teraz na informacje od miejscowej policji. Będziemy także na bieżąco weryfikowali informacje, co do stanu zdrowia naszych rodaków, którzy ucierpieli w wypadku - powiedział Sobczak. Na miejscu zdarzenia pracują służby ratownicze i straż pożarna.

Z powodu wypadku droga przez kilka godzin pozostanie zamknięta w obu kierunkach. Do czasu wyciągnięcia autobusu policja będzie kierować ruch na inną trasę.

"Mieliśmy wielkie, ogromne szczęście"

Reporterce RMF FM udało się porozmawiać z pasażerem autokaru, który miał wypadek. Mieliśmy wielkie, ogromne szczęście - mówił sędzia Tadeusz Szewioł. Według jego relacji, kierowca autobusu celowo zjechał z drogi i - co więcej - uratował pasażerów przed tragedią.

To był nierozsądek kierowcy samochodu osobowego, który jechał po drugiej stronie pasa w takim sznurku, chciał wyprzedzić samochód przed naszym autokarem. Nasz autokar albo by musiał się zderzyć z tamtym samochodem, albo by musiał wjechać na samo pobocze. Okazało się, że na poboczu od razu kończy się asfalt i w dół jest półtorametrowa skarpa i nas zrzuciło. Ale gdyby kierowca w drzewo stuknął - byłaby tragedia - opowiadał.

Sędzia podkreślał, że czeskie służby błyskawicznie zapewniły pasażerom autokaru wszechstronną pomoc.

Według czeskiej straży pożarnej podróżni, którzy nie zostali poszkodowani, mają być przewiezieni do tymczasowego schroniska w pobliskim mieście Zabrzeh na Moravie.

Witold Niemkiewicz z biura Vini-bus w Oławie powiedział , że uczestnicy wycieczki, którzy nie odnieśli obrażeń, mogą wracać do domu nowym autokarem podstawionym specjalnie dla nich przez przewoźnika. Dodał, że autobus był sprawny technicznie i że jechały nim tylko osoby dorosłe.