Rosyjska policja tłumaczy się, dlaczego przez prawie godzinę kobieta z odciętą głową dziecka mogła chodzić w okolicy stacji metra wykrzykując "Allah Akbar". Pracują tam dziesiątki kamer monitoringu. Za tę makabryczną zbrodnię odpowiada 38-letnia mieszkanka Uzbekistanu. W Rosji pracowała jako niania. W poniedziałek zamordowała 4-letnią dziewczynkę, którą miała się opiekować.

REKLAMA

Moskiewska policja twierdzi, że nie mogła działać szybciej, bo obawiano się zamachu terrorystycznego. Pierwszym zadaniem policji było zatrzymanie ludzi wychodzących ze stacji metra.

Kobieta z głową dziecka była cały czas na celowniku, ale prawo nie pozwala nam strzelać do kobiet - tłumaczy Walerij Kruczenkow z moskiewskiej policji.

Sąd w Moskwie aresztował dziś kobietę na dwa miesiące.

Według MSW kobieta leczyła się psychiatrycznie. Do Rosji przyjechała pięć lat temu, przy czym udało się jej ukryć chorobę zdiagnozowaną w latach 90. - podała telewizja Rossija 24. Oficjalna ekspertyza psychiatryczna ma dopiero zostać przeprowadzona.

Ta wstrząsająca historia została przemilczana przez rządowe telewizje.

W poniedziałek, po wyjściu do pracy rodziców, kobieta opiekująca się 4-latką, odcięła dziecku głowę. Następnie podpaliła mieszkanie i trzymając głowę dziecka wyszła na ulicę.

Przez godzinę spacerowała w pobliżu stacji metra, zanim policja ją otoczyła i obaliła na ziemię.

(j.)