Ma guza mózgu, nie może samodzielnie się poruszać, ale chce zapisać się w historii sportu. 34-letni Brytyjczyk będzie pierwszym sparaliżowanym uczestnikiem maratonu w Londynie.

REKLAMA

Simon Kindleysides jest sparaliżowany od pasa w dół. Nie poddał się jednak chorobie. Mimo że stale odczuwa ból, zachowuje aktywność fizyczną.

Chcę, żeby moje dzieci pamiętały, że ich ojciec był pierwszym sparaliżowanym mężczyzną, który pokonał trasę londyńskiego maratonu - mówi Kindleysides, dodając, że w najśmielszych marzeniach nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie mógł poddać się takiej próbie.

Pokonanie maratońskiego dystansu będzie możliwe dzięki egzoszkieletowi - to system pneumatycznych urządzeń, które po przymocowaniu do nóg umożliwiają wykonywanie kroków. Ponieważ bioniczne wspomaganie działa z określoną szybkością, mężczyzna wie, jak odpowiednio rozłożyć siły podczas maratonu.

Zajmie mi to ok. 37 godzin - mówi Brytyjczyk, który pokona trasę w dwóch etapach, przeznaczając kilka godzin na sen.

Pięć lat temu zdiagnozowano u niego guza mózgu, którego lekarze nie byli w stanie zoperować. W efekcie stopniowo postępował u niego paraliż.

Zanim Kindleysides zdecydował się na przebiegnięcie maratonu, dwa lata temu, używając rąk, przejechał na rowerze z Londynu do Paryża.

(nm)