Władze Korei Północnej poinformowały, że do tej pory już 5 milionów obywateli złożyło hołd zmarłemu przywódcy Kim Dzong Ilowi. Telewizyjne relacje ukazują przedstawicieli reżimu opłakujących Kima w mauzoleum w Phenianie, a także ludzi we łzach na ulicach.

REKLAMA

Oznacza to, że publicznie tylko w stolicy hołd Kim Dzong Ilowi oddała już jedna piąta mieszkańców kraju. Liczba ludności Korei Północnej szacowana jest na 24 miliony. W ściśle kontrolowanej Korei Północnej, gdzie rodzina Kimów była w centrum codziennego życia, opłakiwanie zmarłego dyktatora nie powinno być zaskoczeniem. Choć niektóre wybuchy żalu są reżyserowane, część Koreańczyków szczerze zalewa się łzami - pisze Reuters.

Na lotnisku w Pekinie obywatele Korei Północnej oraz obcokrajowcy opowiadali o narodzie pogrążonym w żałobie po śmierci 69-letniego "drogiego przywódcy". Pewien Chińczyk opowiadał o tym, jak na wsi oddalonej o około 100 km od Phenianu, w poniedziałek z głośników wezwano mieszkańców do wysłuchania specjalnego komunikatu. W każdej wsi są takie głośniki. Wszyscy grzecznie zebrali się wokół nich. Potem zaczęli bardzo głośno płakać - opowiadał.

Chiński student, który przybył z Phenianu także twierdzi, że był świadkiem podobnych scen. Widać było, że to były prawdziwe łzy - powiedział Wang Hojan, który studiuje na uniwersytecie im. Kim Ir Sena.

Barnaby Jones z brytyjskiej ambasady w Phenianie powiedział podczas telekonferencji, że sytuacja w stolicy Korei Północnej jest spokojna, a atmosfera ponura.

Jednocześnie oficjalne media w Korei Północnej starają się oddać należne miejsce "wielkiemu i szanowanemu towarzyszowi" Kim Dzong Unowi, namaszczonemu na następcę ojca. Zapewniają, że kondolencje przekazywane przez zagranicznych przywódców są adresowane bezpośrednio do nowego przywódcy.

Agencja AFP podkreśla, że niespełna 30-letni Kim Dzong Un, najmłodszy syn dyktatora, jedynie przez trzy lata zdobywał doświadczenie u boku ojca i może być zdany na przywódców Partii Pracy i armii. Żałoba narodowa, która ma zakończyć się dzień po pogrzebie, planowanym na 28 grudnia, może zatem być jedynie wstępem do walki o władzę w Korei Północnej.