​Peczerski Sąd Rejonowy w Kijowie nie aresztował byłego prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki, który jest oskarżany o zdradę stanu. Dla polityka wybrano inny, znacznie lżejszy środek zapobiegawczy.

REKLAMA

W sądzie w Kijowie odbyła się rozprawa w sprawie byłego prezydenta Petro Poroszenki, który jest oskarżany o zdradę stanu oraz pomoc dla organizacji terrorystycznych. Prokuratura żądała aresztu z możliwością zwolnienia po wpłaceniu kaucji w wysokości miliarda hrywien. Śledczy twierdzili, że Poroszenko może wywierać presję na świadków, utrudniać śledztwo i ukrywać dowody.

Sąd jednak uznał, że areszt nie jest potrzebny. Zamiast tego zastosowano znacznie lżejszy środek, tzw. obowiązek osobisty - Poroszenko musi oddać paszport, nie może opuszczać obwodu kijowskiego bez zgody śledczych lub sądu oraz informować o zmianie miejsca pracy lub zamieszkania.

Po ogłoszeniu decyzji sądu, fani Poroszenki odśpiewali hymn.

Poroszenko oskarżony o zdradę stanu

Pod koniec 2021 roku były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko został oskarżony o zdradę stanu. Śledczy przekonują, że w latach 2014-2015 władze sprowadzały antracyt z kopalni z terenów zajętych przez prorosyjskich separatystów z Donbasu. Oficjalnie węgiel miał pochodzić z Republiki Południowej Afryki.

Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy inicjatorem programu dostaw byli "wysocy rangą rosyjscy urzędnicy", których celem była destabilizacja kraju. Ich planem miało być stworzenie "sztucznego niedoboru węgla" na Ukrainie, przez co musiałaby się ona ratować antracytem z Donbasu, tym samym wspomagając finansowo samozwańcze republiki Doniecka i Ługańska.

W sprawie oskarżony jest także prorosyjski polityk Wiktor Medwedczuk, który miał organizować proceder razem z byłym prezydentem, biznesmenem Serhijem Kuzjarą oraz ówczesnym ministrem energetyki Wołodymyrem Demczyszynem.

Kiedy pojawiły się oskarżenia wobec byłego prezydenta, Poroszenko wyjechał z kraju. Przekonywał jednak, że nie ukrywa się i nie ucieka przed policją.

Na początku roku sąd zajął majątek Poroszenki, jednak - jak wskazywali dziennikarze - wśród przejętych aktywów nie było koncernu cukierniczego Roshen. Otóż okazało się, że były prezydent przepisał go na swojego najstarszego syna Aleksieja.

Poroszenko oraz jego partia Europejska Solidarność przekonują, że sprawa została sfabrykowana przez obóz prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który chce w ten sposób odwrócić uwagę od kryzysu pandemicznego i gospodarczego w kraju, oraz od własnych skandali, m.in. porażkę operacji zatrzymania najemników tzw. grupy Wagnera.