Komisja przemysłu Parlamentu Europejskiego przyjęła w środę stanowisko popierające projekt zmian w dyrektywie gazowej, który jest wymierzony w Nord Stream 2. Poprawki europosłów mają pomóc wywrzeć presję na państwa UE, by te nie ociągały się z pracami.

REKLAMA

Chcemy objąć tym samym reżimem prawnym wszystkie rurociągi, które dostarczają gaz z krajów trzecich do Europy: norweskie, algierskie z Maroka, libijskie i rosyjskie oczywiście. Naszym celem jest doprowadzenie do przejrzystego, zgodnego z regułami UE rynku dostaw energii z zewnątrz do krajów europejskich - powiedział dziennikarzom po głosowaniach szef komisji przemysłu i energii Jerzy Buzek (PO).

W europarlamencie nie brakowało przeciwników przyjęcia mandatu do dalszych negocjacji w sprawie tych regulacji. Z informacji przekazanych PAP przez źródło zbliżone do prac wynika, że poza niemieckimi europosłami, którzy w większości byli przeciw (za nowelizacją jest bawarska CSU z Manfredem Weberem na czele, natomiast CDU Angeli Merkel, a także socjaliści są przeciw), zastrzeżenia zgłaszali też deputowani z Grecji, Bułgarii, Hiszpanii i Włoch. Ostatecznie prowadzącemu prace w tej sprawie Buzkowi udało się przeciągnąć część z nich na swoją stronę kosztem ustępstw.

Temperaturę sporu w tej sprawie obrazuje scena, do jakiej doszło tuż przed rozpoczęciem głosowania. Na sali pojawiło się zbyt wielu niemieckich posłów Europejskiej Partii Ludowej i prowadząca obrady musiała ich kilkakrotnie prosić o wyciągnięcie kart; w PE członkowie komisji mają też zastępców mogących głosować, ale pod warunkiem, że grupa nie jest nadreprezentowana. Z kolei socjaliści wnioskowali o to, by odłożyć głosowanie do czasu przedstawienia oceny skutków regulacji.

Przyjęcie mandatu przez komisję przemysłu może, ale wcale nie musi, oznaczać, że przyjmie go cały Parlament Europejski. Jeśli grupa ponad 70 europosłów zgłosi wniosek o głosowanie na sesji plenarnej, PE będzie gotowy do negocjacji miesiąc później; teoretycznie propozycja może być nawet odrzucona, ale szanse na to nie są wielkie. Jeśli nie będzie wniosku o głosowania na sesji plenarnej, stanowisko do dalszych rozmów zostanie utrzymane w obecnym kształcie.

Poprawki zaproponowane przez europosłów przewidują m.in., że nowa infrastruktura może dostać zgodę na wyłączenie z przepisów na maksymalnie pięć lat; mogłoby to dotyczyć również Nord Stream 2. Obecnie obowiązujące przepisy również przewidują wyłączenie, ale nie jest ono ograniczone czasowo.

Komisja przemysłu zajęła się też uszczelnieniem regulacji wskazujących na to, które dokładnie gazociągi będą objęte przepisami. Z jednej strony chce, by była to infrastruktura, która będzie fizycznie dostarczać gaz po 1 stycznia 2019 roku; Nord Stream 2 na pewno byłby wówczas objęty przepisami, bo ma być ukończony najwcześniej pod koniec 2019 roku. Z drugiej strony europosłowie wskazują, że za istniejącą infrastrukturę na potrzeby tych przepisów uznają tylko te gazociągi, które były ukończone przed przedstawieniem propozycji legislacyjnej przez KE, czyli przed listopadem 2017 roku.

Taki zapis - jak podało źródło PAP w PE - ma skłonić państwa członkowskie, żeby nie przedłużały prac, bo i tak nic to nie da. Lobbyści związani z konsorcjum mającym budować Nord Stream 2 chcieliby odłożenia prac nad dyrektywą, żeby przed ich zakończeniem gazociąg już był ukończony. Liczą na to, że wówczas nie byłby objęty restrykcjami. W PE przyznają, że regulacje w tej sprawie podpowiedziała sama Komisja Europejska, ale nie jest przesądzone, czy przepis udałoby się obronić w razie jego zaskarżenia.

Innym narzędziem, które ma wzmocnić UE wobec Rosji i jej projektu ma być przekazanie KE kompetencji do opiniowania derogacji; jeśli kraj chciałby przyznać Nord Stream 2 wyłączenie z przepisów, musiałby zapytać o to Brukselę. Zgodnie ze stanowiskiem komisji przemysłu, KE podejmując decyzję o wyłączeniu powinna wziąć pod uwagę, czy kraj, z którego importowany jest gaz nie jest objęty jakimiś restrykcjami. Nie ma w tym zakresie automatyzmu, ale to kolejny bezpiecznik, który ma dać Brukseli większe możliwości działania.

Przyjęcie stanowiska przez PE nie przesądza, czy przepisy uda się uzgodnić. W Radzie UE, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich, jest bowiem grupa krajów na czele z Niemcami mocno się temu sprzeciwiających. Nie pomaga prezydencja bułgarska, która - choć powinna być neutralna - nie chce zaogniać relacji z Rosją, licząc na wspólne projekty w przyszłości.

Buzek wybiera się w najbliższych tygodniach do Sofii, żeby przekonać tamtejsze władze do bardziej energicznego zajęcia się sprawą. Po Bułgarach przewodnictwo przejmują Austriacy, do co których nikt nie ma złudzeń. Już pewno mają półeczkę w zamrażarce przygotowaną, by odłożyć projekt - żartuje jeden z ekspertów z europarlamentu.

Komisja Europejska przedstawiła projekt nowelizacji dyrektywy gazowej w listopadzie 2017 roku. Choć miał być on procedowany w nadzwyczajnie szybkim tempie, do dziś w Radzie UE nie odbyła się nad nim dyskusja na poziomie politycznym.

Propozycja KE ma jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom trzeciego pakietu energetycznego. Jeśli takie prawo byłoby faktycznie przyjęte mogłoby zagrozić opłacalności projektu Nord Stream 2.

(ph, az)