Republikanin Paul Ryan został ponownie wybrany na szefa Izby Reprezentantów, co potwierdza jego mocną pozycję w Kongresie USA, a także pozycję osoby z bliskiego otoczenia prezydenta elekta Donalda Trumpa. Wybór Ryana nie był zaskoczeniem.

REKLAMA

Za kandydaturą Ryana opowiedziało się 239 kongresmenów, podczas gdy 189 deputowanych oddało głos na Demokratkę Nancy Pelosi. Ryana poparli prawie wszyscy republikańscy kongresmeni z izby niższej.

46-letni skrajnie liberalny Ryan, który w 2012 roku był kandydatem na wiceprezydenta USA, został szefem Izby Reprezentantów w październiku 2015 roku w następstwie rewolty w radykalnie konserwatywnym skrzydle mających większość w izbie Republikanów. Już w połowie listopada Republikanie zasiadający w izbie opowiedzieli się za tym, by Ryan pozostał na stanowisku.

W wyborach parlamentarnych, które odbyły się 8 listopada 2016 roku wraz z wyborami prezydenckimi, Republikanie zachowali większość również w Senacie. Zadaniem Ryana i przywódcy senackich Republikanów Mitcha McConnella będzie wprowadzenie ogromnego programu legislacyjnego konserwatystów, który obecnie jest blokowany przez demokratycznego prezydenta Baracka Obamę.

Paul Ryan mimo wahań, a nawet słów krytyki pod adresem kandydata Republikanów Donalda Trumpa w ostatniej chwili kampanii wyborczej zdecydowanie go poparł. Po wyborze Trumpa powiedział, że "będzie pracował ramię w ramię" z nowym prezydentem, by wcielać w życie program Republikanów. Obaj zapowiadali współpracę m.in. w sprawie uchylenia reformy ubezpieczeń zdrowotnych Obamacare oraz znacznej obniżki podatków i ich uproszczeń.

Zgodnie z konstytucją nowi deputowani objęli funkcję 3 stycznia. Inauguracja Trumpa odbędzie się 20 stycznia, podczas wielkiej ceremonii przed Kapitolem.

Republikanie w Izbie Reprezentantów mają 241 miejsc, podczas gdy Demokraci 194. Z kolei w Senacie zasiada 52 republikańskich senatorów i 48 Demokratów.