Białoruski samolot pasażerski ze 142 osobami na pokładzie został zmuszony do powrotu na lotnisko w Kijowie, skąd wyleciał, kierując się do stolicy Białorusi, Mińska - informują media na Ukrainie. Początkowo informowano, że pilotowi zagrożono poderwaniem myśliwców. Takim informacją zaprzeczyła jednak SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy).

REKLAMA

Belavia uana tehdithttps://t.co/pYvrDytoi7#Belarus #Belavia #tehdit pic.twitter.com/cLbmuwdpQH

Airkule22 padziernika 2016

Maszyna należąca do białoruskich linii lotniczych Belavia została zawrócona na polecenie Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) - poinformował Ukraeroruch, państwowe przedsiębiorstwo obsługi ruchu powietrznego Ukrainy.

Do zdarzenia doszło w piątek po południu. Białoruski Boeing 737 wyleciał z lotniska Kyjiw (dawniej Żulany) o godzinie 15.25 czasu lokalnego (14.25 w Polsce). Około 10 minut później, 50 kilometrów przed granicą ukraińsko-białoruską, wieża kontrolna w Kijowie nakazała kapitanowi powrót do stolicy Ukrainy.

Kapitan białoruskiego samolotu został ostrzeżony, że "jeśli nie wykona polecenia, w powietrze zostaną poderwane myśliwce" - przekazała Belavia.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) oświadczyła jednak, że te informacje są nieprawdziwe.

Sądzę, że absurdem jest myślenie, że wojskowe samoloty mogłyby być zastosowane przeciwko samolotowi pasażerskiemu - powiedział przedstawiciel SBU Ołeksandr Tkaczuk w jednej z ukraińskich stacji telewizyjnych.

Podobne stanowisko zajęła rzeczniczka SBU Ołena Hitlanska. "Czyż można poważnie odbierać informacje, że myśliwce mogły być poderwane w niebo przeciwko cywilnemu samolotowi?" - napisała na Facebooku.

Po wylądowaniu samolotu w Kijowie ukraińskie służby wyprowadziły z maszyny jednego z pasażerów, obywatela Armenii. Po uzupełnieniu zapasów paliwa białoruski Boeing odleciał do Mińska.

Według Belavii następnym lotem do Mińska wyleciał także z Kijowa Ormianin, który był sprawcą zdarzenia.

(abs)