Za kradzież tajnych dokumentów papieski kamerdyner Paolo Gabriele został skazany przez sąd w Watykanie na 3 lata więzienia. Kara została jednak zmniejszona o połowę. Bezprecedensowy proces Gabriele zakończył się po czterech rozprawach.

REKLAMA

Prokurator zażądał dla majordomusa Benedykta XVI Paolo Gabriele trzech lat więzienia. Kamerdyner spędzi jednak za kratkami tylko 1,5 roku - karę bowiem zmniejszono w związku z jego "wcześniejszymi zasługami dla Kościoła". Musi także pokryć koszty sądowe.

Jeszcze przed ogłoszeniem wyroku przez watykański sąd Gabriele powiedział, że nie czuje się złodziejem. Jestem przekonany, że działałem wyłącznie powodowany głęboką miłością do Kościoła Chrystusa i jego widzialnego przywódcy - wyjaśniał kamerdyner.

Bezprecedensowy proces bliskiego pomocnika Benedykta XVI zakończył się po czterech rozprawach.

Nie wiadomo, czy będzie apelacja


To dobry wyrok
- powiedziała obrończyni Gabriele, mecenas Cristiana Arru. Decyzję sądu nazwała "wyważoną". Wyjaśniła, że dopiero po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku wraz ze swym klientem postanowi, czy zostanie złożone od niego odwołanie. Tymczasowo postanowiono, że kamerdyner odbędzie karę w areszcie domowym.

Wśród watykanistów dominuje jednak przekonanie, że apelacja nie będzie konieczna, bo Benedykt XVI zadecyduje o ułaskawieniu kamerdynera. Ja sądzę, że tak właśnie się stanie - kamerdyner zniknie i będzie wiódł gdzieś spokojne życie - mówi watykanista, Philip Pullella. Jeśli tak właśnie się stanie, jedyną karą, jaka spotka kamerdynera, będzie zakaz powrotu do pracy w papieskim apartamencie - choć nie został formalnie z niej zwolniony i nadal otrzymuje pensję w wysokości około 2 tysięcy euro miesięcznie.

Komentatorzy podkreślają także, że proces nie przyniósł odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań. Nie została wyjaśniona kluczowa kwestia: czy Gabriele miał wspólników. Składając zeznania przed sądem kamerdyner zapewniał, że działał sam. Ta wersja jednak budzi największe wątpliwości.

Finał Vatileaks


Proces papieskiego kamerdynera to sądowy finał afery nazywanej Vatileaks, czyli masowego wycieku poufnych dokumentów zza Spiżowej Bramy. Wśród nich znajdowały się listy hierarchów do papieża oraz zaszyfrowane noty watykańskiej dyplomacji, dotyczące kulisów działalności Kościoła na całym świecie.

Ogromny zbiór tych materiałów został opublikowany wiosną w książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego "Jego Świątobliwość". Wymiar sprawiedliwości Stolicy Apostolskiej przyznał, że nie ma prawnych możliwości ścigania Nuzziego, który tajne dokumenty otrzymał od majordomusa papieża.

Dotychczas rozprawy w watykańskim sądzie dotyczyły najczęściej drobnych przestępstw, na przykład kradzieży kieszonkowych na placu świętego Piotra. Komentatorzy podkreślają, że to najbardziej kłopotliwa sprawa sądowa w najnowszej historii Kościoła, a Watykan wolałby nie nadawać jej rozgłosu.