Premier Węgier Viktor Orban powiedział, że Europa przedstawia go, jakby kierował diabelskim imperium. W wywiadzie dla słowackiego konserwatywnego portalu Postoj Orban zadał też pytanie, "czy Niemcy chcą niemieckiej Europy czy europejskich Niemiec?".

REKLAMA

Jego zdaniem różnica polega na tym, że "jeśli Niemcy chcą niemieckiej Europy, to znaczy, że chcą też mówić innym narodom, co mają robić i jak żyć". Orban przywołał osobę polityka niemieckiej chadecji Manfreda Webera, który z ramienia Europejskiej Partii Ludowej (EPP) ubiegał się o kierownictwo Komisji Europejskiej. Według Orbana niemiecki polityk "chce określić, co jest słuszne w migracji, w polityce rodzinnej, w polityce podatkowej. On chce nam powiedzieć, jak my, Węgrzy, powinniśmy żyć". Według Orbana przeciwną politykę prowadził Helmut Kohl. Chciał Niemiec europejskich, nie dążył do hegemonii, ale do pluralizmu. Zawsze uznawał, że mniejsze narody również mają prawo do decydowania o swoim losie - stwierdził.

Pytany o Niemcy rządzone przez kanclerz Angelę Merkel węgierski polityk wprowadził do rozmowy pojęcie "merkelizmu" i stwierdził, że na jego ocenę potrzeba czasu. Uważam, że okres merkelizmu, który trwał szesnaście lat, był okresem przejściowym. Na początku Niemcy nie chcieli jeszcze mówić innym narodom europejskim, jak mają żyć, bo niemiecka CDU miała jeszcze wyraźny charakter, który różnił się od europejskiego liberalnego mainstreamu - powiedział Orban i dodał, że dziś nie ma różnic między opinią liberalnego mainstreamu a zdaniem niemieckiej chadecji. Jego zdaniem częściową przyczyną był fakt, że Angela Merkel była zmuszona do rządzenia w wielkich koalicjach.

Orban przypomniał swoje rozmowy z byłym niemieckim kanclerzem i liderem chadecji Helmutem Kohlem, który miał mu powiedzieć, że nikt nie powinien ograniczać go w odpowiedzialności za Węgry.

Jednocześnie powiedział mi, że muszę walczyć o to, aby moje zdanie było brane pod uwagę w Europie. A mianowicie przez poszukiwanie spójności między poglądami innych narodów europejskich i nigdy nie pozwalać, by ktokolwiek dyktował mi, co i jak mam robić - wspominał Orban.

Dodał, że Kohl poradził mu, że jeżeli chce być rzeczywistym premierem, to jednocześnie powinien kierować partią. Nie posłuchałem tej rady, zrezygnowałem z funkcji przewodniczącego i przegrałem następne wybory - przyznał szef Fidesz.

Przyznał też, że szanuje kanclerz Merkel, chociaż nie zgadza się z nią w wielu kwestiach. Naprawdę żałuję jej odejścia. Do tej pory zawsze byliśmy w stanie przewidzieć, co się stanie w Niemczech po wyborach, ramy były jasno określone. Obawiam się, że po odejściu Merkel zdamy sobie sprawę, że będzie nam jej bardziej brakować, niż nam się dziś wydaje - uznał Orban.