Olka Ostrowskiego do szczeliny pod Gaszerbrumem II wepchnęła lawina - dowiedział się reporter RMF FM Maciej Pałahicki. W poniedziałek po południu oficjalnie ogłoszono zakończenie trwających od soboty poszukiwań naszego narciarza wysokogórskiego. Wcześniej pojawiały się informacje, że Ostrowski prawdopodobnie wpadł do szczeliny zjeżdżając na nartach.

REKLAMA

Jak dowiedział się nasz reporter, wypadek naszego himalaisty widzieli Hiszpanie schodzący z sąsiedniego szczytu Gaszerbruma I. To oni poinformowali o tym, że masy śniegu zepchnęły Olka Ostrowskiego do szczeliny. Te doniesienia potwierdził Jerzy Natkański, prezes Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki.

Pojawia się ten motyw lawiny, że ta lawina porwała Olka i zepchnęła do tej szczeliny - mówi.

Dzięki tym informacjom wiadomo było, gdzie szukać naszego ski-alpinisty. Niestety, szczelina okazała się ogromna i nie sposób było do niej zjechać. Na dodatek pogoda nie sprzyja poszukiwaniom, a teren zagrożony jest schodzeniem kolejnych lawin śnieżnych i seraków.

Koniec poszukiwań

Przypomnimy, w poniedziałek po południu oficjalnie ogłoszono zakończenie trwających od soboty poszukiwań. "Po kontakcie z bazą pod Gaszerbrumem II informuję, że dziś po godzinie 14. czasu polskiego, ekipa poszukująca Olka Ostrowskiego wróciła do bazy. Teren zaginięcia polskiego ski-alpinisty został przeszukany, niestety nie znaleziono jego śladów. Ze względu na trudne warunki pogodowe i terenowe, akcja nie będzie kontynuowana" - podano w komunikacie, cytując słowa dyrektora Natkańskiego.

Olek Ostrowski zaginął w sobotę podczas zjazdu na nartach po nieudanej próbie zdobycia szczytu ośmiotysięcznika Gaszerbrum II, między obozem drugim i pierwszym.

Gaszerbrum II (8035 m) to najniższy ośmiotysięcznik Karakorum, znajdujący się na granicy Pakistanu i Chin. Jak podał portal wspinanie.pl, Olek Ostrowski i Piotr Śnigórski działali na górze od początku lipca. Wspinali się drogą normalną, czyli drogą pierwszych zdobywców góry od strony pakistańskiej, południowo-zachodnim żebrem. Ich celem było dokonanie pierwszego polskiego zjazdu na nartach z tego ośmiotysięcznika.

Jak poinformował portal wspinanie.pl, atak szczytowy, prowadzony bez wsparcia przewodników wysokogórskich i dodatkowego tlenu, Ostrowski i Śnigórski rozpoczęli 21 lipca. Po dwóch dniach dotarli do obozu III, a 24 lipca podjęli próbę wejścia na szczyt. Po 12-godzinnej wspinaczce w głębokim śniegu musieli jednak zawrócić z wysokości około 7600 m.

Później zespół zdecydował o wycofywaniu się do niższych obozów na nartach. Do bazy dotarł tylko Śnigórski.

Olek Ostrowski pochodzi z Wetliny, jest ratownikiem Grupy Bieszczadzkiej GOPR, członkiem KW Kraków. W ubiegłym roku jako pierwszy Polak w historii zjechał na nartach z Czo Oju (8201 m). W czerwcu, tuż przed wyjazdem do Karakorum, rozmawiał z nim nasz dziennikarz Michał Rodak.

(abs)