Szokująca sprawa z udziałem pasażerki, która po odwołanym locie z Paryża do Lizbony została zmuszona do dzielenia hotelowego pokoju z nieznajomymi. Kobieta twierdzi, że w nocy padła ofiarą próby gwałtu. Linie lotnicze TAP Air Portugal, które zorganizowały nocleg, odmówiły jej samodzielnego pokoju. Sprawa trafiła do sądu, a poszkodowana domaga się odszkodowania.
Wieczór, 31 maja 2025 roku. 30-letnia konsultantka, posiadająca obywatelstwo brazylijskie i włoskie, planowała podróż z Paryża do Lizbony. Jej samolot linii TAP Air Portugal zostaje niespodziewanie odwołany, a pasażerowie, którzy już zajęli miejsca w kabinie, muszą opuścić pokład. Zmęczeni i zdezorientowani trafiają do stoiska przewoźnika, gdzie otrzymują vouchery na noclegi w hotelach.
Szybko okazuje się, że liczba pojedynczych pokoi jest mocno ograniczona. Kobieta stanowczo domaga się własnego pokoju, jednak słyszy od personelu, że to niemożliwe. Albo akceptuję dzielenie pokoju z innymi pasażerami, albo muszę zapłacić za nocleg sama. Było to dla mnie nieosiągalne finansowo - relacjonuje poszkodowana w rozmowie z dziennikarzami O Globo.
Kobieta otrzymuje voucher na pokój, który ma dzielić z niemiecką pasażerką oraz mężczyzną z Brazylii. W nocy niemiecka współlokatorka opuszcza pokój. Wtedy dochodzi do dramatycznych wydarzeń. Obudziłam się z nagim mężczyzną na sobie, całującym mnie w szyję, przytrzymującym mnie, próbującym mnie zgwałcić - opowiada wstrząśnięta.
Na szczęście kobieta zdołała się obronić. Zaczęła krzyczeć, a napastnik opuścił pokój.
Po incydencie kobieta próbowała skontaktować się z TAP Air Portugal i uzyskać pomoc. Jak twierdzi, linia lotnicza nie odpowiedziała na jej zgłoszenia. Otrzymała jedynie ogólne informacje o możliwości skorzystania z usług Portugalskiego Stowarzyszenia Wsparcia Ofiar (APAV). Czuła się pozostawiona sama sobie.
Wkrótce potem złożyła zawiadomienie o molestowaniu seksualnym na policję oraz pozew przeciwko linii lotniczej za "molestowanie moralne i zaniedbanie". TAP Portugal miała zaproponować jej ugodę finansową. Poszkodowana odrzuciła propozycję, podkreślając, że nie otrzymała nawet oficjalnych przeprosin czy przyznania się do winy.
Poszkodowana zdecydowała się upublicznić swoją historię, by ostrzec innych pasażerów i domagać się odpowiedzialności ze strony przewoźnika. Ile innych kobiet w podobnej sytuacji nie miało wsparcia lub odwagi, by o tym mówić? Ja miałam za sobą Brazylię. A co z portugalskimi kobietami? - pyta.