Już tylko jeden procent przewagi ma Barack Obama nad Mittem Romneyem. Tak przynajmniej wynika z najnowszego przedwyborczego sondażu dla agencji Associated Press i ośrodka GFK. Walka o Biały Dom wkracza Za Oceanem w decydującą fazę. Nie obfituje ona jednak w dżentelmeńską wymianę argumentów, o co jeszcze kilka tygodni temu wspólnie apelowali kandydaci.

REKLAMA

Romney oskarża Obamę o kłamstwo, a obecna głowa państwa zarzuca swojemu rywalowi personalne ataki. Urzędujący prezydent USA twierdzi, że były gubernator Massachusetts ukrywa pieniądze na Kajmanach i nie płaci podatków. Ten zaś podkreśla, że 44. prezydent USA nie potrafi walczyć z problemami Ameryki: Wydaje się, że pierwszą ofiarą kampanii Obamy staje się prawda, a to jest smutne i rozczarowujące. Obama mówił, że Ameryka zasługuje na uczciwą debatę na temat kursu naszego kraju i z tym się zgadzam. Czekam, ponieważ wszystko co słyszymy, to atak jeden po drugim. I mówiąc szczerze, nie są one uczciwe.

Amerykanie przyjęli, że jeśli chce pan być prezydentem USA, to pańskie życie jest jak otwarta księga. - ripostuje z kolei Obama. Nie sądzę, że jesteśmy złośliwi, prosząc by zrobił pan to, co inni kandydaci na prezydenta. Prawda? - pyta urzędujący prezydent, który przez kilka lat zwlekał z ujawnieniem własnego aktu urodzenia.

Najnowszy sondaż na minimalną korzyść Obamy

Z najnowszego sondażu wynika, że 47 procent wyborców zamierza głosować na Obamę, podczas gdy na Romneya - 46 procent. Różnica w granicach błędu statystycznego w poparciu dla obu polityków utrzymuje się już od pewnego czasu. W sondażu przeprowadzonym w czerwcu poparcie dla obecnego prezydenta deklarowało 47 proc., a dla Romneya - 44 proc. obywateli.

Jednocześnie - jak wynika z najnowszego badania - 58 proc. osób uważa, że Obama wywalczy reelekcję. Przeciwnego zdania jest 32 proc. badanych. Blisko jedna czwarta (23 proc.) wszystkich wyborców twierdzi, że nie zdecydowała jeszcze, kogo poprze w wyborach 6 listopada.