Czeskie władze podkreślają, że wzrost liczby zakażeń żółtaczką pokarmową nie oznacza konieczności odwoływania podróży do Czech. W ostatnim tygodniu w Pradze spadła dynamika zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby typu A. Odnotowano 37 infekcji, co stanowi - jak podkreślono - nieznaczną poprawę sytuacji. W tym roku w Czechach potwierdzono łącznie cztery razy więcej zakażeń niż w roku 2024.
"Nie możemy stwierdzić, że sytuacja zmieniła się w ciągu jednego tygodnia. Wszyscy chcielibyśmy, aby to był początek końca problemów, ale nie możemy na podstawie tak krótkiego okresu uważać, że to stały trend" - podkreśliła Petra Batok z praskiego magistratu w wywiadzie dla portalu Seznam.cz.
Czeski Państwowy Instytut Zdrowia Publicznego (SZU) przekazał, że od początku roku do 16 listopada w całym kraju odnotowano łącznie 2597 przypadków wirusowego zapalenia wątroby typu A, co stanowi czterokrotny wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym, i jest największą stwierdzoną liczbą od 1989 r. Z powodu choroby potocznie zwanej żółtaczką pokarmową zmarło w tym roku 29 osób, podczas gdy w 2024 r. odnotowano dwa takie przypadki.
Najwięcej zachorowań potwierdzono w stolicy - 1108 przypadków, co stanowi 42 proc. wszystkich infekcji w kraju. SZU przekazał też, że w Pradze przypadki zakażenia wirusowym zapaleniem wątroby typu A rozprzestrzeniły się poza osoby z grupy podwyższonego ryzyka.
Ostrzeżono zarazem, że ryzyko ciężkiego przebiegu żółtaczki pokarmowej rośnie z wiekiem i jest wyższe u osób z przewlekłymi chorobami wątroby lub osłabioną odpornością. Przypomniano również, że osoby powyżej 65. roku życia, które zetknęły się z chorobą w młodości, zazwyczaj mają wystarczającą ilość przeciwciał.
W trosce o poprawę sytuacji epidemiologicznej od początku października w Pradze prowadzona jest kampania informacyjna, w której władze sanitarne i miejskie wzywają do przestrzegania zasad higieny, a zwłaszcza dokładnego mycia rąk, oraz do szczepień, które - jak podkreślają - są najlepszą ochroną przed zapaleniem wątroby typu A.
Ponadto, w ramach działań profilaktycznych, w środkach komunikacji publicznej w Pradze zwiększono stężenie środków czyszczących i dezynfekujących, a od soboty (15 listopada) drzwi metra otwierają się automatycznie, bez konieczności naciskania przycisku.
Oprócz tego niektóre dzielnice Pragi podjęły dodatkowe działania; ścisłe centrum miasta, czyli Praga 1, od września dezynfekuje i czyści te elementy przestrzeni publicznej, w których istnieje podwyższone ryzyko zakażenia.
Władze zarówno Pragi, jak i Czech podkreślają, że wzrost liczby zakażeń żółtaczką pokarmową nie oznacza konieczności odwoływania podróży do Czech. Wystarczy zachować higienę i nie ryzykować niepotrzebnej infekcji - wyjaśniają m.in. przedstawiciele praskiego magistratu, a także Czeskiej Organizacji Turystycznej.
Tomasz Zukal, dyrektor przedstawicielstwa tej organizacji w Polsce, powiedział, że Polacy są bardzo mile widzianymi gośćmi w Czechach, a stale rosnąca liczba polskich turystów świadczy o zwiększającej się atrakcyjności kraju.
Tylko we wrześniu liczba wizyt Polaków w Czechach wzrosła o 33 proc. w stosunku do danych z ubiegłego roku - podkreślił Zukal.
Dodał, że głównym celem podróży pozostaje Praga, co sprawia, że "do odkrycia przez gości z Polski wciąż pozostaje większa część Czech".
Początkowo przypadki żółtaczki typu A w Pradze dotyczyły głównie osób z grup ryzyka, m.in. bezdomnych czy narkomanów. Jak podkreśliła rzeczniczka praskiej stacji sanitarnej Petra Batók, wirus rozprzestrzenił się jednak na wszystkie grupy społeczne i wiekowe.
Problemem w stolicy jest duże skupisko ludzi, co sprzyja szybszemu rozprzestrzenianiu się choroby. Od początku roku liczba zachorowań wzrosła.
Higiena osobista pozostaje kluczowa. Sanepid apeluje o regularne mycie rąk, co może skutecznie ograniczyć ryzyko zakażenia.