Współpracownicy Marcina Sudera, polskiego fotoreportera porwanego w Syrii, rozpoznali go na zdjęciu, które przekazali im przedstawiciele agencji Reutera - podaje Pressserwis. W ten sposób potwierdzono informację o uprowadzeniu mężczyzny jeszcze przed nadaniem depeszy w tej sprawie.

REKLAMA

Przedstawiciele Studia Melon, dla którego Suder robił zdjęcia komercyjne i reklamowe, mówią w rozmowie z "Pressserwisem", że na godzinę przed publikacją depeszy zgłosili się do nich przedstawiciele agencji Reutera. Pokazali im zdjęcie, na którym rozpoznano fotoreportera. Właściciel Studia Melon mówi, że nie miał wątpliwości, iż to właśnie on. Nie precyzuje jednak, jak wyglądała fotografia i czy był na niej ktoś oprócz Sudera.

Marcin Suder wyjechał do Syrii na początku lipca. Nie poinformował o podróży Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które radzi, by nie udawać się do kraju Baszara Asada. Wieczorem w resorcie Radosława Sikorskiego powołano specjalny zespół, który zajmuje się sprawą porwania.

Porwany fotoreporter ma 34 lata. Od 21 lat jeździ za własne pieniądze w miejsca, gdzie trwają konflikty zbrojne. Jego zdjęcia publikował m.in. "National Geographic" i "Polityka".