Szef norweskiego wywiadu Kjell Grandhagen przyznał, że podległe mu służby podsłuchiwały miliony połączeń telefonicznych w miejscach, gdzie dochodziło do konfliktów i w których sytuacja była niestabilna. Zdobytą wiedzą dzielono się z sojusznikami.

REKLAMA

Generał Kjell Grandhagen poinformował o tym podczas specjalnej konferencji prasowej. Zorganizowano ją po doniesieniach gazety "Dagbladet". Dziennik informował, że 33 miliony połączeń telefonicznych na terenie Norwegii było monitorowanych przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) na przełomie 2012 i 2013 r.

Szef wywiadu kategorycznie zaprzeczył tym informacjom. Musimy skorygować ten obraz, ponieważ w rzeczywistości nie chodzi o podsłuchy w Norwegii, lecz o naszą działalność wywiadowczą poza granicami państwa - podkreślił.

Zapewnił, że działania służb były zgodne z norweskim prawem i dotyczyły sytuacji, w których istniały podejrzenia o działalność terrorystyczną, a celem ataków mogli stać się obywatele przebywający za granicą. Podkreślił stanowczo, że nie ma "absolutnie żadnych wskazówek", że NSA szpieguje Norwegów.

Według norweskiej gazety NSA najprawdopodobniej nie podsłuchiwała treści rozmów, lecz śledziła same metadane, żeby ustalić tożsamość rozmówców oraz miejsca, skąd dzwonili, i czas trwania takich rozmów.

"Dagbladet" podaje, że NSA podsłuchiwała 33,2 mln rozmów telefonicznych od 10 grudnia 2012 r. do 8 stycznia 2013 r. Gazeta zastrzegła, że program szpiegujący mógł istnieć wcześniej i po tym okresie.

33,2 mln rozmów to około 10 proc. wszystkich połączeń telefonicznych w Norwegii w ciągu miesiąca. W ocenie "Dagbladet" Norwegia, która liczy ok. 5 mln mieszkańców, jest w stosunku do liczby ludności najbardziej podsłuchiwanym krajem.

Informacje o inwigilacji elektronicznej prowadzonej przez amerykańską NSA ujawnił były współpracownik tej agencji Edward Snowden. Chodzi o inwigilację internetu na wielką skalę (program PRISM), przechwycenie danych o milionach połączeń telefonicznych we Francji czy Hiszpanii oraz podsłuchiwanie telefonu kanclerz Niemiec Angeli Merkel i liderów innych 34 państw. Te informacje wywołały burzę polityczną w Europie, przysparzając dodatkowych argumentów za wzmocnieniem prawa do ochrony prywatności Europejczyków.

Snowden w maju zbiegł z USA do Hongkongu, a następnie znalazł się w Rosji, gdzie uzyskał roczny azyl.

(mpw)