Amerykanin Yoichiro Nambu i dwaj Japończycy Makoto Kobayashi i Toshihide Maskawa zdobyli tegorocznego Nobla z fizyki. Wyróżnienie przyznano za odkrycie i badanie zjawiska spontanicznego łamania symetrii w fizyce cząstek elementarnych. Nagroda wynosi ok. 10 mln koron szwedzkich. Amerykanin otrzyma połowę tej kwoty, a naukowcy z Japonii podzielą między siebie pozostałą część.

REKLAMA

Teoria, sformułowana przez Nambu blisko 50 lat temu, przyczyniła się do stworzenia tzw. Modelu Standardowego, opisującego cząstki elementarne będące najdrobniejszymi znanymi dotąd składnikami materii, i trzy z czterech sił, które między nimi oddziałują. To oddziaływania elektromagnetyczne, oddziaływania słabe, rządzące rozpadem radioaktywnym, wreszcie silne, utrzymujące w całości jądra atomowe.

Z kolei Kobayashi i Maskawa odkryli na czym polega zjawisko łamania symetrii w układzie tych cząstek i na początku lat 70. przewidzieli istnienie trzech nowych rodzin kwarków. Doświadczalnie udało się to potwierdzić w 2001 roku.

Wiadomo, że Model Standardowy nie opisuje całej rzeczywistości, fizycy poszukują teorii Wielkiej Unifikacji, która oprócz trzech oddziaływań opisze także czwarte - siłę grawitacji. Wydaje się, że nie przypadkiem tę nagrodę przyznano w roku uruchomienia Wielkiego Zderzacza Hadronów. Dzięki niemu możemy liczyć, że kilka pytań w tej sprawie znajdzie odpowiedzi.

W tym roku laureata poznaliśmy z półgodzinnym opóźnieniem. Początkowo konferencję prasową zapowiadano na godz. 11:45. Potem przesunięto ją na południe, a chwilę później na 12:15. To pierwszy w ostatnich latach przypadek, by opóźnienie było dłuższe niż kwadrans.