RMF FM ujawnia mało eksponowane aspekty projektu stałej wystawy „Widoczny znak” planowanej przez niemiecki rząd. Polska - jak usłyszeliśmy wczoraj po spotkaniu Władysława Bartoszewskiego z reprezentantem kanclerz Angeli Merkel, Berndem Neumannem - nie będzie uczestniczyła formalnie w projekcie upamiętnienia wysiedleń Niemców po II wojnie światowej.

REKLAMA

Bernd Neumann nie był tym zaskoczony. Dla nas było jasne, że Polska nie będzie się oficjalnie angażować w „Widoczny znak”, ale cieszymy się, że zdecydowano się, by polscy naukowcy i historycy brali udział w tworzeniu tego projektu - stwierdził.

"Widoczny znak" upamiętniający wypędzenia - projekt firmowany przez rząd w Berlinie - ma być realizowany w budynku o nazwie Deutschlandhalle, gdzie na drzwiach umieszczona jest tabliczka jednego z oddziałów Związku Wypędzonych. Czyżby więc nad tym miejscem czuwał duch Eriki Steinbach?

Zapewne to nie przypadek; to właśnie organizacja Eriki Steinbach jest w posiadaniu wielu materiałów, dokumentów, które pomogą w tworzeniu placówki. Co prawda, niemieckie władze będą trzymały rękę na pulsie i odpowiadały za projekt, ale nie ma co się łudzić: bez Związku Wypędzonych taka wystawa nie powstanie.

Erika Steinbach twierdzi, że jest zadowolona ze zbliżenia Polski i Niemiec w sprawie „Widocznego znaku”. Dziwi jednak fakt, że z sukcesu niemieckiego rządu cieszy się osoba, która została odsunięta od tego projektu.