Niemiecki parlament głosami posłów koalicji rządzącej odrzucił propozycję Zielonych, by przyjąć 5 tys. kobiet i dzieci z obozów dla uchodźców w Grecji - podaje "Der Spiegel". Rządzący zapewniają jednak, że nie są przeciwko przyjmowaniu uchodźców w ogóle.

REKLAMA

Przeciwko inicjatywie Zielonych zagłosowało 495 deputowanych, w tym politycy "wielkiej koalicji" CDU-CSU-SPD. Za było 117 posłów Zielonych i Lewicy.

Wniosek zakładał sprowadzenie 5 tys. opuszczonych dzieci, samotnych kobiet, kobiet w ciąży oraz osób szczególnie poszkodowanych przez pobyt w przepełnionych obozach w Grecji. Innym elementem propozycji była także finansowa i humanitarna pomoc dla greckich władz.

Mimo głosów na "nie", wielu deputowanych SPD złożyło oświadczenia mówiące, że nie sprzeciwiają się przyjęciu przez Niemcy uchodźców. Jak tłumaczyli, opowiadają się jednak za całościowym, europejskim rozwiązaniem tej kwestii. Zdaniem socjaldemokratów, takie rozwiązanie jest możliwe już wkrótce.

Podobnie postąpiło 48 posłów CDU, którzy w swoim oświadczeniu wezwali do udzielenia pomocy uchodźcom na miejscu, a także stworzenia "europejskiej koalicji chętnych" do przyjęcia dzieci z greckich obozów.

Jednostronne przyjęcie skomplikowałoby wszystkie europejskie rozwiązania - napisali w tekście.

Eksperci: Niemcy nie chcą sprawiać wrażenie, że działają na własną rękę

Niemiecki rząd po prostu nie chce znów znaleźć się w sytuacji, w której ostatecznie to Niemcy i Szwecja absorbuje większość uchodźców. W końcu Merkel przez lata starała się wprowadzić unijny system redystrybucji uchodźców - komentuje w rozmowie z PAP dr Alexander Clarkson, politolog i ekspert ds. migracji z King's College Uniwersytetu Londyńskiego.

Z kolei Adam Traczyk z Niemieckiej Rady Polityki Zagranicznej (DGAP) tłumaczy, że "chce uniknąć sytuacji sprawiającej wrażenie, że Niemcy działają na własną rękę bez konsultacji z innymi państwami europejskimi."

Tym bardziej, że trwają rozmowy o europejskiej koalicji chętnych - dodał.

"Koalicja chętnych" do przyjęcia uchodźców na razie tworzy się powoli. Jak pisze "Der Spiegel", gotowość wyraziły dotąd Finlandia, Portugalia i Luksemburg. Premier Luksemburga wezwał, by każdy kraj Unii przyjął po 10 uchodźców na każde pół miliona mieszkańców.

Według Traczyka, niemiecki rząd w sprawie uchodźców porusza się w "delikatnej sytuacji politycznej".

Dotyczy to zarówno sytuacji na granicy turecko-greckiej, której tłem jest wojna w Syrii i zaangażowanie w nią zarówno Turcji, jak i Rosji, ale także niemiecka sytuacja wewnętrzna. Bundestag dziś debatuje o prawicowym terroryzmie skierowanym przeciwko osobom z tzw. "tłem migracyjnym", ale i politykom angażującym się na rzecz uchodźców. W Berlinie odbyła się kilkutysięczna demonstracja na rzecz otwarcia granic. Jednocześnie żywe są obawy, że przyjęcie kolejnych uchodźców wzmocni skrajną prawicę - mówi ekspert. "Dlatego MSW ostrzega i zniechęca uchodźców przed próbą przedostania się do Europy".