W Polsce na wizytę u lekarza specjalisty czeka się nawet kilka lat, co stawia nas w ogonie Europy. Korespondenci RMF FM sprawdzili, jak sytuacja pacjentów wygląda w innych krajach. We Francji np. na wizytę u endokrynologa czeka się od kilkunastu dni do kilku miesięcy. Wszystko zależy jednak od regionu kraju, renomy specjalisty i od sumy, której żąda za konsultację. Belgia jest z kolei jednym z państw, gdzie kolejki są najkrótsze.

REKLAMA

We Francji najszybciej można dostać się do lekarzy specjalistów w Paryżu i na bogatych przedmieściach francuskiej stolicy. Najłatwiej do tych, którzy nie mają międzynarodowej sławy, ale żądają od pacjentów wysokich sum. Francuski pacjent musi bowiem płacić za każdą wizytę - od 25 do nawet 200 euro.

Jak sprawdził korespondent RMF FM Marek Gładysz, okres oczekiwania np. na wizytę u endokrynologa nie przekracza z reguły 1,5 tygodnia. Do kardiologa - przy odrobinie szczęścia - można pójść jeszcze w dniu rejestracji. Najgorzej jest z okulistami. W tym przypadku czas oczekiwania wynosi od 2 tygodni do miesiąca.

Leczenie we Francji

Dzięki Europejskiej Karcie Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) mamy możliwość refundacji kosztów leczenia w razie wypadku lub nagłego zachorowania w czasie pobytu we Francji. Np. w przypadku podejrzenia zawału serca Polak zostanie przyjęty na ostry dyżur w jednym z francuskich szpitali publicznych, gdzie zostanie natychmiast przebadany i będzie leczony, a koszty - w całości lub w części - pokryje polski Narodowy Fundusz Zdrowia.

Jeżeli chodzi jednak o wizytę u specjalisty, która nie jest związana z nagłym zachorowaniem, EKUZ niczego nie rozwiązuje. Polak nie będzie wprawdzie czekał dłużej niż Francuz, ale musi zapłacić za wizytę z własnej kieszeni. Ceny wizyt u lekarzy specjalistów wahają się od 25 do 200 euro. Płacimy wtedy również za zabiegi szpitalne, na które zostaniemy skierowani - o ile prezes polskiego NFZ nie wyrazi na nie uprzednio specjalnej zgody.

Długie oczekiwanie na leczenie

Polska jest jednym z europejskich krajów, gdzie czas oczekiwania na leczenie jest najdłuższy. Tak wynika z rankingu Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia (EHCI). Najgorzej wypadamy pod względem czasu oczekiwania na operację, który prawie zawsze przekracza 3 miesiące. Gorzej od nas wypadają tylko Portugalia i Słowenia. Równie dramatycznie jest z oczekiwaniem na chemio- i radioterapię po zdiagnozowaniu raka. W ponad połowie przypadków trzeba czekać więcej niż 21 jeden dni. Najkrótsze kolejki do leczenia są w Belgii, Luksemburgu i Szwajcarii.

Jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginon z Komisji Europejskiej ostrzega, że jeżeli kolejki się nie zmniejszą, to Polacy zaczną się masowo leczyć w Niemczech, na Litwie i w Czechach. W przyszłym roku w życie wchodzi unijna dyrektywa gwarantująca refundację leczenia za granicą. Oznacza to, że polski NFZ będzie musiał płacić za nasze wizyty u specjalistów w innych krajach do wysokości takiego samego leczenia w kraju.

Polak, który musi czekać pół roku na protezę stawu biodrowego będzie mógł poddać się operacji np. w Czechach. Z własnej kieszeni zapłaci tylko różnicę między taką samą operacją w Polsce.