NATO rozważa "bardziej agresywne" podejście do hybrydowej wojny prowadzonej przez Rosję - pisze w poniedziałek "Financial Times", informując, że na zmianę w postawie Sojuszu Północnoatlantyckiego naciskają głównie dyplomaci z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. NATO jest jednak w "trudniejszej sytuacji" niż jego przeciwnicy.

REKLAMA


"Rozważamy bardziej agresywne lub proaktywne podejście"

W krajach Europy od dłuższego czasu dochodzi do incydentów, które są charakterystyczne dla wojny hybrydowej - cyberataków czy aktów sabotażu, nie wspominając o dezinformacji i propagandzie, presji migracyjnej na granicy polsko-białoruskiej czy innych formach dywersji. Część z tych działań jest przypisywana Rosji.

Dotychczasowa odpowiedź NATO na powtarzające się zdarzenia była raczej stonowana. Czy to się zmieni, nie wiadomo, natomiast jak przekazał w rozmowie z "Financial Times" admirał Giuseppe Cavo Dragone, przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO - Sojusz Północnoatlantycki rozważa podjęcie bardziej agresywnych działań odwetowych wobec Rosji.

Analizujemy wszystko... W cyberprzestrzeni działamy raczej reaktywnie. Rozważamy bardziej agresywne lub proaktywne podejście zamiast reaktywnego - powiedział, cytowany w poniedziałkowym artykule.

Brytyjski dziennik pisze, że niektórzy dyplomaci, zwłaszcza z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, wezwali NATO do podjęcia działań odwetowych. Łatwiej w tym kontekście o cyberataki, bo wiele krajów dysponuje stosownym potencjałem ofensywnym, natomiast bardziej problematyczne są np. akty dywersji.

Włoski oficer ocenił, że "uderzenie wyprzedzające" mogłoby zostać uznane jako działanie obronne, ale "jest to odległe od zwyczajowego sposobu myślenia i działania" NATO. Bardziej agresywna postawa (NATO) w reakcji na agresywną postawę naszych odpowiedników (Rosji - przyp. red.) mogłaby być opcją. (Problemem są) kwestie prawne, zakres jurysdykcji, a także to, kto to zrobi - powiedział przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO.

"Odstraszanie działa"

Admirał Giuseppe Cavo Dragone w rozmowie z "Financial Timesem" zwrócił uwagę na uruchomioną w styczniu br. misję "Baltic Sentry" (pol. Bałtycka Straż), której celem jest przede wszystkim ochrona bałtyckiej infrastruktury krytycznej przed sabotażem. Od początku (funkcjonowania) Bałtyckiej Straży nic się nie stało. To oznacza, że odstraszanie działa - ocenił.

Niewskazany z imienia i nazwiska dyplomata jednego z krajów bałtyckich, cytowany przez "FT", zwrócił jednak uwagę, że jeśli NATO będzie jedynie reagować, to tylko zachęci Rosję do "kolejnych prób" i "wyrządzania krzywdy" państwom członkowskim Sojuszu.

Zwłaszcza gdy wojna hybrydowa ma charakter asymetryczny - ich to niewiele kosztuje, a nas dużo. Musimy spróbować być bardziej pomysłowi - dodał.

Zachód momentami jest bezsilny

Brytyjski dziennik przypomniał wyrok sądu w Finlandii, który uniewinnił załogę statku Eagle S. Była ona podejrzewana o przecięcie kabli pod Bałtykiem, a sam statek miał należeć do rosyjskiej tzw. floty cieni. Mimo poważnych dowodów na te działania i operacji fińskich organów ścigania, wymiar sprawiedliwości okazał się bezsilny, ponieważ do sabotażu doszło na wodach międzynarodowych.

Szefowa fińskiej dyplomacji Elina Valtonen zapytana o to, czy nie uda się wymierzyć sprawiedliwości, jeśli dojdzie do kolejnej takiej sytuacji, odpowiedziała: "Tak i jest to problem".

Giuseppe Cavo Dragone zgodził się z estońską minister spraw zagranicznych, że jest to realne wyzwanie, a specyfika ustrojów państw europejskich sprawia, że "jesteśmy w trudniejszej sytuacji" niż przeciwnicy NATO.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

"Bardziej agresywne" działania NATO wobec Rosji? Gen. Leon Komornicki: Odpowiedź Sojuszu musi być kompleksowa