Do dwóch powiązanych ze sobą strzelanin doszło w piątek w Chicago, tuż po miejskiej uroczystości zapalenia choinki. Jak informuje stacja ABC News, w wyniku pierwszego incydentu, który miał miejsce w centrum miasta w pobliżu Teatru Chicago, rannych zostało ośmioro nastolatków w wieku od 13 do 17 lat. Druga strzelanina wydarzyła się niedaleko skrzyżowania Dearborn i Monroe – zginął w niej 14-latek, a 18-latek odniósł poważne obrażenia.
- W piątek w centrum Chicago doszło do dwóch powiązanych strzelanin po miejskiej uroczystości zapalenia choinki - rannych zostało ośmioro nastolatków, a jeden 14-latek zginął.
- Władze miasta zmobilizowały dodatkowych policjantów i pracowników socjalnych, a burmistrz zapowiedział zaostrzenie kontroli oraz apelował do młodzieży i rodziców o odpowiedzialność.
- Prezydent Trump skrytykował lokalne władze za brak zgody na wsparcie Gwardii Narodowej.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl.
Policja potwierdziła, że oba zdarzenia są ze sobą powiązane. Władze miasta już wcześniej przygotowywały się na możliwe "teen takeovers", czyli spontaniczne zgromadzenia młodzieży, o których informowano w mediach społecznościowych. W związku z tym zmobilizowano około 700 dodatkowych funkcjonariuszy oraz pracowników socjalnych z Community Violence Intervention, którzy mają przeciwdziałać przemocy w lokalnych społecznościach.
Burmistrz Chicago Brandon Johnson wyraził oburzenie i zapowiedział zwiększenie obecności policji oraz zaostrzenie kontroli. Tego rodzaju przemoc rodzi i wywołuje strach - podkreślił. Włodarz miasta mówił na specjalnej konferencji m.in., że "młodzi mieszkańcy muszą zrozumieć, że nie powinni uczestniczyć w nieautoryzowanych wydarzeniach reklamowanych w mediach społecznościowych". Były dyrektor Biura Zarządzania Kryzysowego i Komunikacji Chicago Rich Guidice wskazał, że miasto nie poradzi sobie bez pomocy i kontroli nastolatków przez rodziców.
Mamy zbyt wiele broni i zbyt wielu młodych ludzi, którzy nie cenią swojego życia ani życia innych - stwierdził Johnson, którego cytuje portal CBS News.
Władze poinformowały, że w piątek aresztowano 18 osób i skonfiskowano 5 pistoletów, jednak dotąd nie zatrzymano żadnego podejrzanego bezpośrednio związanego ze strzelaninami. Mimo tragicznych wydarzeń, część uczestników zapowiada, że nie zrezygnuje z udziału w świątecznych uroczystościach.
Aby zapewnić bezpieczeństwo, miasto planuje rozmieścić w centrum łącznie 1000 funkcjonariuszy - o 300 więcej niż dotychczas.
Do zajść w Wietrznym Mieście odniósł się prezydent Donald Trump, krytykując burmistrza Johnsona i gubernatora Illinois J.B. Pritzkera za to, że sprzeciwiają się wysłaniu do Chicago oddziałów Gwardii Narodowej.
Według danych "Chicago Tribune", do końca października 2025 roku w Chicago odnotowano już 359 zabójstw.