Tsunami, wywołane potężnym trzęsieniem ziemi u wybrzeży rosyjskiej Kamczatki, mknie po Pacyfiku. Kilkumetrowe fale uderzyły dotychczas w tereny położone najbliższej epicentrum, czyli właśnie w Kamczatkę i Wyspy Kurylskie, ale dotarły też już m.in. do Japonii i Stanów Zjednoczonych. W Hawaje uderzyło prawie dwumetrowe tsunami.
Od Japonii po Stany Zjednoczone, od Chile po Nową Zelandię - miliony ludzi zostały postawione w stan najwyższej gotowości z powodu tsunami, które zostały wywołane przez potężne trzęsieniem ziemi o magnitudzie 8,8. Doszło do niego w nocy z wtorku na środę czasu polskiego u wybrzeży rosyjskiej Kamczatki.
Epicentrum trzęsienia ziemi - najsilniejszego od 2011 r. i jednego z najpotężniejszych w nowożytnej historii - znajdowało się na Pacyfiku, ok. 125 km na południowy wschód od Pietropawłowska Kamczackiego - stolicy Kraju Kamczackiego na Kamczatce, półwyspu położonego na Dalekim Wschodzie Rosji. Hipocentrum, czyli ognisko trzęsienia pod powierzchnią ziemi, było położone na głębokości 20,7 km.
Prof. Jacek Szczygieł, geolog z Uniwersytetu Śląskiego, w rozmowie z Michałem Zielińskim na antenie internetowego Radia RMF24 mówił o ukształtowaniu terenu w rejonie, gdzie wystąpiło trzęsienie ziemi. Granica płyty pacyficznej i płyty ochockiej, czyli właśnie rejonu Kamczatki i północnej Japonii, sprzyja rozwojowi takich potężnych, najsilniejszych trzęsień ziemi. Większość trzęsień ziemi, jakie są odnotowywane, trwa kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund. Natomiast te wstrząsy trwały, według świadków, nawet kilka minut - mówił.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wydaje się, że samo trzęsienie ziemi na Kamczatce - obszarze położonym najbliżej epicentrum - nie doprowadziło do poważnych szkód. Rosyjskie media podały, że we wspomnianym Pietropawłowsku Kamczackim uszkodzonych zostało kilka budynków, w tym przedszkole i placówki medyczne. Na wyspie Sachalin uszkodzona została sieć energetyczna i doszło do przerw w dostawie prądu. Rannych zostało kilka osób, głównie tych, na których spadły elementy elewacji podczas ewakuacji.
Trzęsienie ziemi - jak już wspomnieliśmy - wywołało tsunami. W tym miejscu warto wyjaśnić, co to w ogóle za zjawisko - fala tsunami jest inną falą niż te, które obserwujemy na co dzień na powierzchni jeziora czy morza. Powstaje bowiem nie w wyniku oddziaływania wiatru, a wskutek innych czynników, np. bardzo silnych trzęsień ziemi. Co istotne - to nie drgania powodują fale tsunami, a ruch dna morskiego, czyli podniesienie ogromnych mas skalnych.
Tsunami nie jest jedną falą; tych jest więcej. Dotykają one zarówno najbliżej położone epicentrum tereny, jak i te zlokalizowane znacznie dalej. Fala tsunami na otwartym oceanie jest niewielka - potrafi mieć amplitudę zaledwie kilkudziesięciu centymetrów, ale im bliżej jest brzegu, tym jej wysokość rośnie. Fale tsunami na oceanie przemieszczają się bardzo szybko, bo z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę.
W rosyjską Kamczatkę - obszar położony najbliżej epicentrum dzisiejszego trzęsienia ziemi - uderzyły fale tsunami o wysokości 3-5 metrów. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Siewiero-Kurilska (miasta położonego na wyspie Paramuszyr, wchodzącej w skład wulkanicznego archipelagu Wysp Kurylskich), na którym widać, jak woda zalewa port, niszcząc m.in. zakład przetwórstwa rybnego.
Tsunami waves are hitting the Russian coast of Kamchatka, seen here flooding the port of Severo-Kurilsk. pic.twitter.com/5HjHCI5eoz
OsinttechnicalJuly 30, 2025
Drone footage below reveals extensive damage to the port of Severo-Kurilsk in Russias Kuril Islands, following tsunami waves triggered by the 8.8 magnitude earthquake off the coast of Kamchatka. pic.twitter.com/A9SQEVgtxX
Global_Mil_InfoJuly 30, 2025
Tsunami pomknęło jednak po Oceanie Spokojnym, zagrażając milionom ludzi w wielu krajach położonych nad Pacyfikiem. Ostrzeżenia dla swoich obywateli wydało szereg państw, w tym Stany Zjednoczone, Japonia, Nowa Zelandia, Indonezja, Meksyk czy kraje Ameryki Południowej.
Tsunami, które uderzyło w Rosję, było bez wątpienia najwyższe - gdzie indziej, np. na japońskiej wyspie Honsiu (w prefekturze Iwate), fala miała 1,3 m wysokości. To ciekawe, wszak na wyspie Hokkaido (w mieście Nemuro) zarejestrowano tsunami o wysokości zaledwie 34 cm. Ten sam kraj, a zupełnie różne wysokości tsunami.
Tsunami dotarło również do Stanów Zjednoczonych: na atolu Midway - należącym do Ameryki - zarejestrowano falę o wysokości 1 m, z kolei na Hawajach najwyższa fala tsunami miała 1,7 m. Gubernator Hawajów Josh Green, wzywając ludzi do ewakuacji z nadmorskich terenów, powiedział, że minie kilka godzin, zanim zagrożenie ustąpi. Zaapelował do mieszkańców o zachowanie ostrożności i uspokoił, że nie ma planów wprowadzenia ograniczeń w dostępie do prądu.
Służby na Hawajach zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Władze archipelagu zdecydowały o zamknięciu wszystkich cywilnych portów morskich. Na wyspie Maui, drugiej co do wielkości na archipelagu i zamieszkanej przez nieco ponad 150 tys. osób, odwołano wszystkie przyloty i odloty. Po godz. 10:00 czasu polskiego przekazano jednak, że ruch lotniczy stopniowo jest wznawiany. Tsunami dotarło też do Kalifornii.
Tsunami, choćby kilkudziesięciocentymetrowego, nie powinno się absolutnie bagatelizować. Może się zdarzyć tak, że niewielka fala zetnie człowieka z nóg, a ten uderzy głową w jakiś przedmiot i tragedia gotowa. Jedynym skutecznym rozwiązaniem jest ucieczka na wyżej położone tereny.
W 2004 r., kiedy w kraje położone nad Oceanem Indyjskim uderzyło katastrofalne tsunami, wywołane potężnym trzęsieniem ziemi o magnitudzie 9,0 u wybrzeży Indonezji, początkowo mało kto zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosą ze sobą wysokie na kilkadziesiąt metrów fale. Nie było wówczas systemów ostrzegania, a komunikacja między ośrodkami odpowiedzialnymi za wydawanie alertów a władzami azjatyckich państw w zasadzie nie istniała. W efekcie w kilkudziesięciu krajach zginęło ponad 220 tys. osób, przy czym najbardziej dotknięte kataklizmem zostały Indonezja, Tajlandia, Sri Lanka i Indie.
Teraz - wraz z rozwojem technologii - o zjawiskach geologicznych wiemy znacznie więcej. Umiemy szybko ocenić magnitudę trzęsienia ziemi, oszacować, czy powstanie tsunami, obliczyć czas, w jakim dotrze do poszczególnych krajów, a co za tym idzie - skutecznie ostrzec ludzi mieszkających na zagrożonych terenach.
W wielu krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, możemy śledzić wydarzenia na żywo, a to za sprawą transmisji lokalnych czy ogólnokrajowych mediów, ale też zainstalowanych kamer przemysłowych. Jedną z oznak zbliżającego się tsunami jest cofająca się woda - to w zasadzie ostatni sygnał, by uciec na wyżej położone tereny. Takie zjawisko zostało zarejestrowano w Zatoce Hanalei, największej zatoce na północnym brzegu wyspy Kaua'i w archipelagu Hawajów. Z doniesień wynika, że woda cofnęła się ok. 30 metrów względem standardowej linii brzegowej.
#BREAKING: Watch as a time-lapse captures the dramatic retreat of water at Hanalei Bay in Hawaii, receding over 100 feet from its usual shoreline. This marks the confirmed arrival of the tsunami in Hawaii, with the first wave now detected at Hanalei, following a powerful 8.8... pic.twitter.com/ddIdiuVrpF
rawsalertsJuly 30, 2025
W 2004 r. mało kto zdawał sobie z tego sprawę - gdyby wiedza była bardziej powszechna, być może udałoby się uratować tysiące istnień ludzkich. A tak lokalsi i turyści korzystali z odsłoniętego dna morskiego przez cofającą się wodę, nie zdając sobie sprawy z nadciągającego zagrożenia.
Water is beginning to rapidly recede at Hanalei Bay Resort on Kauai Beach, Hawaii.Rapidly receding water is a clear sign of a tsunami.Left was at 7:15 PM HST, right is 7:33 PM HST. pic.twitter.com/azIZOydU21
KalainHJuly 30, 2025