Prezydent Kasym-Żomart Tokajew podpisał poprawki do konstytucji Kazachstanu zatwierdzone wcześniej przez parlament. Zgodnie z nimi kadencja prezydenta zostanie wydłużona z pięciu do siedmiu lat, ale głowa państwa będzie mogła sprawować mandat tylko przez jedną kadencję. Dodatkowo zmieniona zostanie nazwa stolicy - Nur-Sułtan ponownie stanie się Astaną.

REKLAMA

Jak przekazała służba prasowa prezydenta, Kasym-Żomart Tokajew podpisał poprawki do konstytucji Kazachstanu. Wczoraj ustawę przyjął ustawę.

Zgodnie ze zmianami: kadencja prezydenta Kazachstanu zostanie wydłużona z pięciu do siedmiu lat, ale głowa państwa będzie mogła sprawować tylko jedną kadencję.

Dodatkowo zmieniona zostanie nazwa stolicy. W 2019 roku Astana stała się Nur-Sułtanem, na cześć wieloletniego przywódcy Nursułtana Nazarbajewa. Teraz, po zaledwie trzech latach, przywrócona zostanie nazwa Astana. Co ciekawe, obie zmiany akceptował prezydent Kasym Żomart-Tokajew.

Jest to także kolejna zmiana nazwy tego samego miasta. Kilkadziesiąt lat temu był to Akmolińsk, potem stał się Celinogradem, następne Akmołą, a od 1998 roku - Astaną.

Kazachstan najprawdopodobniej na jesień czekają przedwczesne wybory prezydenckie. Faworytem wyścigu o fotel jest Kasym-Żomart Tokajew, który będzie mógł w ten sposób sprawować swoją "pierwszą" kadencję według nowej konstytucji.

W Kazachstanie od początku roku prowadzone są zmiany polityczne. Wszystko zaczęło się od protestów związanych ze wzrostem cen autogazu, co było pokłosiem deregulacji.

Mieszkańcy głośno wygłaszali także sprzeciw wobec "Ojca Narodu" i wieloletniego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, którzy rządził krajem od czasu uzyskania przez Kazachstan niepodległości. Wskazywano, że cały klan Nazarbajewów korzystał z wpływów, wygodnie usadawiając się m.in. na stołkach w państwowych firmach czy organizacjach związanych z rządem.

Tokajew zaczął prowadzić "denazarbajewizację" Kazachstanu. Proponowane przez niego zmiany w konstytucji mają stworzyć, jak sam mówi, "nowy Kazachstan", który odejdzie od systemu "superprezydenckiego", do republiki z silnym parlamentem. Krytycy jednak twierdzą, że zmiany są kosmetyczne i nie zmieniają autokratycznego, skorumpowanego systemu.