Ekipy ratownicze dotarły na Jawie do wraku rozbitego rosyjskiego samolotu Suchoj Superjet 100. Maszyna zaginęła w środę podczas pokazowego lotu z 48 osobami na pokładzie. W miejscu katastrofy znaleziono ciała ofiar.

REKLAMA

Samolot odkryto na zboczu skalnym wulkanu Salak, na wysokości około 1600 metrów. Dostrzegli go piloci wojskowych śmigłowców. Na miejsce wysłano ekipy ratownicze, jednak badanie wraku okazało się wyjątkowo trudne, bo znajduje się on na krawędzi skalnego urwiska. Samolot pozostawił znaczną wyrwę w pokrywającej urwisko roślinności.

Rosyjskie media doniosły, że w miejscu katastrofy znaleziono ciała ofiar. Żadne konkretne liczby jednak nie padły. Szanse na to, że ktoś mógł przeżyć zderzenie ze zboczem wulkanu, są równe zeru.

Jak wynika ze zdjęć prezentowanych przez indonezyjskie kanały telewizyjne, rosyjski samolot dosłownie wbił się w skalne zbocze, a część fragmentów maszyny runęła po katastrofie w przepaść. Rosjanie od środy zapewniają, że samolot był w doskonałym stanie technicznym, a za sterami siedział doświadczony pilot-oblatywacz z zakładów Suchoja. Pojawiły się więc spekulacje, że pilot - obniżając wysokość i oblatując wulkan - wleciał w chmury i wtedy z niewiadomych powodów uderzył w zbocze.

Władimir Prisiażniuk z zakładów Suchoja nie wierzy w winę pilota. Twierdzi, że uczestniczył on w konstruowaniu samolotu, a w powietrzu spędził ponad 10 tysięcy godzin.

Rosjanie włączą się w badanie przyczyn katastrofy

Rosjanie zapowiedzieli, że na miejsce katastrofy wyślą samolot i dwa śmigłowce oraz swoich śledczych. Dochodzenie w sprawie wypadku rozpoczął już zresztą komitet śledczy. Poza tym premier Dmitrij Miedwiediew powołał komisję, na czele której stanął wiceszef resortu przemysłu i handlu. To dlatego, że Rosjanie chcą traktować lot maszyny jako eksperymentalny.

Co ciekawe, w Rosji nie debatuje się nad tym, czy istnieje jakakolwiek umowa o współpracy w takich sytuacjach podpisana z Indonezją. Za naturalne przyjmuje się, rosyjscy śledczy zostaną wpuszczeni na teren katastrofy.

Maszyna zniknęła z radarów 21 minut po starcie

Maszyna zaginęła w środę, w trudnych warunkach atmosferycznych, podczas drugiego pokazowego lotu na zachodzie indonezyjskiej wyspy Jawa. Na pokładzie znajdowało się 48 osób. Wśród pasażerów byli dziennikarze, przedstawiciele ambasady Rosji i kół biznesu, czyli potencjalni nabywcy tego typu maszyn.

Samolot wystartował z lotniska w Dżakarcie o godzinie 14:21 czasu lokalnego (9:21 czasu polskiego) i miał tam powrócić po 50 minutach. Kontrola naziemna straciła z nim kontakt 21 minut po starcie, krótko po tym, jak załoga poprosiła o zezwolenie na obniżenie wysokości lotu z 3000 do 1800 metrów. Maszyna znajdowała się wówczas w rejonie wulkanicznego masywu Salak, którego maksymalne wzniesienie wynosi 2211 metrów nad poziomem morza.

Nadzieja rosyjskiego lotnictwa cywilnego

Katastrofa jest potężnym ciosem dla Rosji, która liczyła na masową sprzedaż swego nowego samolotu pasażerskiego - pierwszego zaprojektowanego w całości po upadku ZSRR. Samolot Suchoj Superjet 100 jest określany mianem "nadziei rosyjskiego lotnictwa cywilnego".

Dwusilnikowy odrzutowiec komunikacji regionalnej Suchoj Superjet 100 wzniósł się po raz pierwszy w powietrze w 2008 roku. Do tej pory użytkownikom przekazano 8 egzemplarzy seryjnych, a siedem z nich otrzymał Aerofłot. Portfel niezrealizowanych dotąd zamówień opiewa na 232 sztuki, w tym 30 dla indonezyjskich linii Kartika. Plany zakładają zaś produkcję ok. 1000 samolotów rocznie, głównie z przeznaczeniem na eksport.

Maszynę opracowano i skonstruowano z udziałem zachodnich firm - włoskiej Finmeccanica i francuskich - Thales i Safran. Poza tym napędzające Superjeta 100 silniki powstały w kooperacji rosyjskiej firmy Saturn z francuskim koncernem Snecma.